Ostatnia edycja: 12.04.2012, 07:52
Menzobarrenzan to potężna metropolia elfów drowów leżącą w mrocznych czeluściach Podmroku. Miejsce intryg, zdrad i bezlitosnego „prawa” ciemnoskórej rasy. Tutaj, w świetle nielicznych ogni, wieczną wojnę toczą frakcje-domy szlacheckie. Tutaj liczy się tylko nazwisko i miejsce domu. W tym ponurym miejscu nie ma pojęcia sprawiedliwości. W imię Lolth, Pajęczej Królowej, kapłanki niszczą swe przeciwniczki a mężczyźni korzą się pod ich obcasami. To świat tak odmienny, że nie sposób znaleźć tu osobnika, który byłby, wedle naszych standardów, „normalny”. Choć, niedługo poznacie jedynego, który wyrwał się ze szponów chaosu.
Książka opowiada o Drizzcie Do’Urdenie, z Domu Do’Urden. Jest trzecim synem Opiekunki Malice Do’Urden i narodził się w, mówiąc ogólnikowo, niezwykłych okolicznościach. Jest niezwykłym dzieckiem, co zauważono już po jego narodzinach – jest oburęczny i ma piękne, purpurowe oczy. R.A Salvatore wykreował na potrzeby swego świata postać żywą i naprawdę interesującą, co z pewnością zaliczymy na plus.
Barwne są też same wypowiedzi postaci. Menzobarrenzan to miasto, gdzie królują intrygi i gdzie i można sobie pozwolić na słabość. Wszystkie kwestie mają podwójne, ba! często nawet potrójne dno. W końcu sami gubimy się w domysłach, czemu jedna wysoka kapłanka powiedziała to czy owo innej, co podnosi jakość samej treści książki. Żywe opisy i świetne wczucie się w świat Podmroku to również dwa ogromne talenty Salvatore’a, które jednak w bólu doskonalił wiele lat. Postacie pierwszoplanowe, jak np. rodzina szlachecka Do’Urden czy przeciwnicy domu, są również nakreśleni bardzo charakterystycznie. Do wielu z nich poczujemy sympatię, w tym do siostry Drizzta, Vierny czy jego ojca, mistrza fechtunku Zaknafeina. Do niektórych zaś poczujemy odrazę czy nienawiść, między innymi do brata Drizzta, Dinina.
Czy książka ma wady? No cóż, ma. Niektóre dostrzegą tylko znawcy świata Forgotten Realms, inne będą widoczne na pierwszy rzut oka. Widać od razu, że wszystkie kobiety są zbudowane według jednego schematu i nie ma odstępstw od reguły – chciwa, bezlitosna, zła. Brak takich ewenementów charakterowych jak np. Zaknafein, bardzo razi i powoduje wrażenie sztuczności świata. Inną wadą, którą dostrzegą fani FR, jest obecność illithida/łupieżcy umysłu w zamku Opienkunki Baenre, domu rządzącego Menzobarrenzan, gdyż natura przybyszów z Mgławicy Astromundi mówi generalnie – zniewól i pożryj umysł. Gdyby było to logicznie wyjaśnione, można by zaakceptować, ale wyjaśnień niestety brak… Innym mankamentem jest długość. Książka w wydaniu polskim nie jest drukowana drobnymi literami, a zajmuje tylko koło 300 stron, co przeciętny fan pochłonie w dwa dni. To też boli, co, jak co, ale boli.
Jak zwykle, do wydania ISA’y nie mogę się przyczepić. Książkę wydano w miękkiej oprawie, lecz piękny rysunek Drizzta z jego panterą, potrafi ucieszyć. Również obrazki nad każdym z rozdziałów cieszą oko a papier ma wspaniałą jakość.
Ocenienie książki jest trudne, nie ma co... Jako fan FR widziałem kilka zastraszających niepoprawności, ale w miarę obiektywnym okiem ocenię to na… 8+/10.
Autor - R.A Salvatore
+ ciekawa fabuła + dwuznaczności dialogów + intrygująca główna postać - schematyczne postacie drugoplanowe - sprzeczności z oryginalnym FR - gdzieniegdzie bełkot
Ocena - 8+/10
Wyszukiwarka
Zainteresował Cię temat? Chcesz przeczytać więcej? Znajdź podobne artykuły dzięki naszej wyszukiwarce:
Ciekawa recenzja, wytoczyłeś błędy, których ja nie zauważyłem czytając tą książkę. A i kobiety Drowki się różnie jedna jest 0.3% bardziej bezlitosna a inna o te 0.3% zostaje w tyle. Np. Briza, a Vierna.
Znalazłam jeszcze jeden błąd! W D&D elfy bardzo powoli dojrzewają, a w Ojczyźnie w takim tępie jak ludzie. Jak przyczytałam, że Malice urodziła Brizę mając 100 lat, to trochę się obśmiałam, bo to przeliczeniu na wiek ludzi około 12-14 lat. A czemu piszesz, że Dinin budzi antypatię? On był czadowy!