Zareklamuj się na Strefie »
Nie masz jeszcze konta?
» Zarejestruj się
» Przypomnij hasło
Córka Krwawych - recenzja

Córka Krwawych - recenzja

Data opublikowania: 30.07.2011, 14:28

Pierwszy tom Trylogii Czarnych Kamieni amerykańskiej autorki Anne Bishop został wydany w Polsce przez wydawnictwo Initium w 2008 roku. Do tej pory trylogię opublikowano w całości, a co jakiś czas na rynku pojawiają książki z uniwersum stworzonego przez pisarkę. W końcu i ja postanowiłam przekonać się, dlaczego zainteresowanie jej książkami jest tak duże. Doszłam do wielu konkluzji, a najważniejsza z nich brzmi: wy, którzy jeszcze nie czytaliście żadnej książki ze świata Czarnych Kamieni – czym prędzej sięgnijcie po „Córkę Krwawych” i poznajcie ten wyjątkowy świat.

Trzy krainy, trzynaście odcieni. W Mrocznym Królestwie to kobiety rządzą i panują, a magiczną moc każdej istoty wyznaczają Kamienie w kolorach od białego do czarnego, najpotężniejszego. Niewielu mężczyznom udaje się wyłamać spod brutalnego reżimu. Społeczeństwo Krwawych jest wysoce uhierarchizowane i między jego członkami występują ostre spięcia. Kamienie sprawiają, że ich posiadacze są wszechmocni, dają im przyjemność i władzę. Jednocześnie ich posiadanie przynosi fizyczne i emocjonalne problemy, które obserwujemy niemal u każdego z bohaterów.

Głównym z nich jest Daemon – Książę Wojowników obdarzony Czarnym Kamieniem. Niewolnik „dla przyjemności”, wykorzystywany przez kobiety, przytłoczony przez panujące Czarownice, stara się walczyć i buntować, lecz jego dusza już zamarzła i ciągły, zimny gniew sprawia, że nikt w jego otoczeniu nie jest bezpieczny. Daemon, jak na czarny charakter przystało, od razu wzbudza sympatię i zainteresowanie czytelnika. Jego wybuchowy charakter, ale i czułość i opiekuńczość w stosunku do wybranych osób sprawiają, że jest on postacią wielowymiarową, której postępowanie na pewno nas zaskoczy. Po tysiącach lat życia znalazł w nim cel – małą dziewczynkę, z przepowiedni sprzed lat, której moc zdolna jest pokonać i zakończyć panowanie okrutnych kobiet, jeśli tylko dobrze się ją ukształtuje. Jeanelle, bo tak jej na imię, nie pojawia się w tej historii zbyt często. Odwiedza głównych bohaterów, wzbudzając w nich różne, skrajne emocje, a każde zdarzenie z nią związane jest fascynujące i ważne dla fabuły. W pewnym momencie pojawia się pytanie, czy mężczyźni, którym z jednej strony zależy na wolności, a z drugiej naprawdę chcą zaopiekować się dziewczynką, zdąża zrobić to nim zostanie odszukana i złamana przez bezwzględne kobiety i ich równie niebezpiecznych podwładnych.

Mroczne Królestwo to fascynujący świat. Najbliżej Ciemności leży Piekło, w którym rządzi nie kto inny jak Saetan SaDiablo, Najwyższy Lord. Bezpośrednio pod powierzchnią, obszarem, po którym najczęściej poruszamy się z bohaterami, zwanym Terreille, leży kraina Cieni, Kaeleer. Z nazw podrozdziałów od razu wiemy, gdzie aktualnie toczy się akcja. Jak widać, autorka stworzyła świat o konstrukcji warstwowej i wydaje się, że cała książka powstała na tą samą modłę. Powoli odkrywamy cząstki świata, zdejmujemy wierzchnie warstwy każdego z bohaterów, przedostając się w głąb ich dusz, poznając ich zakamarki i tajemnice. Często pierwsze wrażenie okaże się mylne i charakter wydający się być jednym z tych złych, okazuje się być po stronie Jeanelle i jej obrońców.

Cały świat wykreowany przez Anne Bishop jest jedyny w swoim rodzaju. Z jednej strony ma typowo fantastyczny nastrój – bryczki, magia, kojarzy się bardziej ze średniowieczem. Z drugiej – za pomocą Kamieni można nagrywać głos, a w bogatszych posiadłościach pojawiają się nowoczesne łazienki. Nie sposób z niczym go porównać. Z początku może to wywołać zdezorientowanie, które pogłębia brak mapki, pozwalającej wizualizować sobie podróże bohaterów. Zarówno konstrukcja świata, jak i inne zagwozdki zostają w końcu wyjaśnione i czytelnik może w pełni skupić się na fabule.

Muszę przyznać, że Anne Bishop stworzyła historię, która potrafi ciekawić i intrygować, mimo swojej złożoności.  Z pewnością pozostałe tajemnice zostaną głębiej opisane w kolejnych częściach trylogii, a także w innych książkach z serii, których w Polsce wydano już łącznie osiem. Opowieść czyta się szybko, jednak z początku lekturę utrudniają powtórzenia, których jest naprawdę sporo. W jednym, trzy-wersowym  akapicie słowo „Krwawi” potrafiło być powtórzone 3-4 razy. Jestem przekonana, że była możliwość lepszego doboru słów, nawet jeśli faktycznie jest tak w oryginale. Takie zabiegi (umyślne czy nie) przeszkadzają w czytaniu. Dopiero za połową książki przestałam zauważać błędy – albo się przyzwyczaiłam, albo po prostu zniknęły.

Miłym akcentem jest inna niż zazwyczaj czcionka, którą pisana jest cała treść książki. Nie jest ona bynajmniej męcząca dla oczu, a dodaje klimatu. Napis na tylnej okładce głosi, że jest to powieść dla dorosłych. Faktycznie, sceny pojawiające się w książce często są bardzo brutalne albo erotyczne, lub oba na raz.

„Córki Krwawych” nie polecam młodszym czytelnikom, ale starszym – jak najbardziej. Lektura to przyjemność, cały świat jest naprawdę fascynujący, a historia opowiedziana przez autorkę zajmująca i intrygująca. Poza paroma małymi niedociągnięciami stylistycznymi, nie zauważyłam w niej słabszych stron. Nie mogę się doczekać lektury następnych tomów. Jeśli pisarka utrzyma swój wysoki poziom, będzie to bardzo miłe czytelnicze doświadczenie, które naprawdę polecam.

Wyszukiwarka

Zainteresował Cię temat? Chcesz przeczytać więcej? Znajdź podobne artykuły dzięki naszej wyszukiwarce:

Komentarze

Brak komentarzy. Może będziesz pierwszy?

Napisz komentarz

Komentowanie tylko dla zalogowanych użytkowników.