Zareklamuj się na Strefie »
Nie masz jeszcze konta?
» Zarejestruj się
» Przypomnij hasło
Głód Dotyku - Kathleen Duey

Głód Dotyku - Kathleen Duey

Data opublikowania: 05.07.2009, 08:45
Ostatnia edycja: 12.04.2012, 11:51
Czy da się wskrzesić magię odczuwając głód dotyku? Odpowiedzi na to pytanie szuka praktycznie nieznana w Polsce - Kathleen Duey. I może lepiej, że nieznana?...

„Głód dotyku” pomimo wieloznacznego tytułu i nagiego mężczyzny na okładce to nie pozycja pokroju Harlequinów. W książce znajduje się wątek nieszczęśliwej, a raczej naiwnej miłości, ale jest to tylko niewielkie tło całości wydarzeń.

Autorka za pomocą dwóch rodzajów narracji i bardzo krótkich rozdziałów, przez 359 stron opisuje naprzemiennie przeżycia utalentowanej wieśniaczki Sadimy i Hahpa - łajzy wysłanej do rygorystycznej szkoły magii. Zwięzły, nie przekraczający kilku stron podział dzierżenia pałeczki pomiędzy młodą dziewczyną a adeptem magii sprawia, że czytelnik praktycznie co chwile (średnio co pięć i pół strony) może odłożyć książkę, aby następnie bez problemu odnaleźć jeden z sześćdziesięciu pięciu rozdziałów. Ów podział mógłby być skutecznym i ciekawym udogodnieniem. Co więcej – stosując krótkie rozdziały można było nadać książce większego tempa. Nie mniej jednak Kathleen Duey zastosowała dwa rodzaje narracji.

Poznając życie Sadimy – od momentu narodzin, przez jej dorastanie i problemy z nim związane, odejście od rodziny, podróż do odległego miasta i życie w nim – stykamy się z narracją trzecioosobową. Co więcej – opisujące kilkanaście lat życia Sadimy fragmenty zdają się niekiedy pozbawione życia przez co czyta się je powoli i nużąco. Całkowicie gryzie się to z pierwszoosobową narracją, w której opisano zaledwie podróż Hahpa do akademii magii i rok w niej spędzony. Rozdziały poświęcone młodemu adeptowi magii są o wiele szybsze i ciekawsze. Ta odczuwalna zmiana tempa, przy krótkich działach może być irytująca. Jednakże po wielu skokach – tempo pod koniec książki się wyrównuje i całość kończy się ciekawie i zaskakująco.

Wiedząc jednak, że nieparzyste rozdziały poświęcone są utalentowanej Sadimie, a parzyste nie lubianemu przez ojca Hahpowi – można się pokusić o ich oddzielne przeczytanie. Tym bardziej, iż Sadimę od Hahpa dzieli kilka pokoleń, podczas których nie wiemy co się wydarzyło. Podział na dwa działy następujące po sobie mógłby być o wiele ciekawszy... o ile przeżycia dziewczyny nie zanudziłyby czytelnika.

Z nadtytułem, jakim jest „Wskrzeszenie Magii” więcej wspólnego ma Sadima. Skrywająca w sobie nietypową umiejętność rozumienia zwierząt współpracuje, a raczej jest wykorzystywana przez Somissa i wiernie służącego mu Franklina. To właśnie w rozdziałach poświęconych nieszczęśliwie zakochanej we Franklinie dziewczynie, dowiemy się jak trudne były poszukiwania oryginalnych wersji starych, cygańskich piosenek i o zagrożeniu jakie miało to nieść ze sobą.

Większym zagrożeniem od poszukiwania piosenek było przebywanie u boku Somissa. Ów syn króla sprzeciwił się standardom życia i zaczął poszukiwać zakazanej magii narażając się swojemu ojcu. Wiele razy w książce natrafiamy na fragmenty poświęcone temu, że ojciec go nienawidzi i chce się go pozbyć, ale wszystko wskazuje na to, że potężny król nie ma jednak takiej władzy... Jednakże czego spodziewać się w świecie, w którym kilka pokoleń później Hahp na zebranie adeptów magii poleci powozem, do którego zaprzężony będzie jeden czarny ogier. Zastanawiające jest jednak czy to koń czy też powóz potrafi latać. A może i koń i powóz?

Ważniejsze jest jednak to, iż na spotkanie z potężnymi magami jakimi są Somiss i Franklin – Hahp dociera cały i zdrów. I to właśnie u ich boku, w tajemniczej i bardzo rygorystycznej szkole magii rozpocznie swą przygodę z przesuwaniem energii i myśli po swoim ciele, a także na inne przedmioty i organizmy. To właśnie dzięki myślom i wspomnieniom, a także tajemniczej kuli, będzie on w stanie stworzyć jedzenie, aby przetrwać i móc dalej zagłębiać tajniki magii, aby w końcu zapragnąć........

Dorośli czytelnicy stwierdzą, iż książka jest banalna, a historia oklepana. Dla młodszych osób pozycja ta może być niezwykle interesująca i motywująca. I pomimo tego, że nie odniesie ona sukcesu niczym Harry Potter, to znajdzie wielu zwolenników, którzy z chęcią przeczytają kolejnym tom „Wskrzeszenia magii”.

Miejmy nadzieje, iż wydawnictwo Akapit Press również i w przypadku drugiego tomu pt. „Święte Blizny” zaoferuje czytelnikom książkę wydrukowaną na dobrej jakości papierze. Grubsze i sztywniejsze strony w połączeniu z dobrym drukiem dodają kilka technicznych plusów owej pozycji. Warto jeszcze wspomnieć o ciekawym zabiegu jakim są obrazki na początkach rozdziałów (co prawdaż dwa i na przemian stosowane – jeden dla Sadimy, drugi dla Hahpa), a także pogrubiona pierwsza linijka. Zabieg kosmetyczny, ale ciekawy i przyjemny.

Wyszukiwarka

Zainteresował Cię temat? Chcesz przeczytać więcej? Znajdź podobne artykuły dzięki naszej wyszukiwarce:

Komentarze

Brak komentarzy. Może będziesz pierwszy?

Napisz komentarz

Komentowanie tylko dla zalogowanych użytkowników.