Ogólnie o Lionheart Gra Lionheart: Legacy of the Crusader jako kolejny produkt Black Isle miał zawojować światowy rynek cRPG. Gra posiadała świetną reklamę, tak dobrą, że nikt nie zauważył nawet, że gra została wydana przez Reflexive Entertainment, ale kto by na to patrzył skoro jest logo Black Isle. Pokładane w niej nadzieje, były ogromne, ale według gracz gra jest słaba. Dlaczego z przewidywanej świetnej gry, wyszła gra średnia? – na to pytanie znajdziecie dalej odpowiedź. A więc przenieśmy się do renesansowej europy, ale jakże innej od tej, która znamy z kart historii…
Fabuła oraz świat Trzeba przyznać, że pomysł na osadzenie gry w renesansowych realiach jest niesamowicie ciekawy (nie pamiętam, aby dużo było gier osadzonych w tej epoce) i do tego bardzo dobry. Jednak świat jaki widzimy w grze, nie jest taki jakiego się zapewne każdy spodziewał: gdzie ten humanizm, gdzie odejście od średniowiecza? Trafiamy do świata równie mrocznego jak w średniowieczu, który stał się siedliskiem demonów i duchów. W tych dziwnych czasach kiedy człowiek nie wie czy chwycić za miecz i walczyć z plugawymi demonami, czy zajmować się pisarstwem lub malarstwem. Kiedy inkwizycja jest całkowicie skupiona na walce z duchami, a ludzie, którzy posiadają magiczne zdolności są spychani na margines. Trafiamy właśnie to takich czasów, konkretnie w rok 1588, lecz wygląda on zupełnie inaczej niż ten z podręczników historii, a to wszystko przez... A wszystko zaczęło się w XII wieku podczas pamiętnej trzeciej krucjaty. Ryszard Lwie Serce chciał pokazać swą potęgę Saladynowi, kiedy ten nie zgodził się na zapłacenie rekompensaty. Jeden z doradców Ryszarda, przekonał go, aby w jednym miejscu zgromadzić święte relikwie i skazać 3000 więźniów. Rytuał ten miał pobłogosławić angielską armii, lecz tak naprawdę doradca okazał się z zdrajcą, a czyn jaki dokonał Król był zakończeniem plugawego rytuału sprzed wielu wieków. Jednak zamiast błogosławieństwa, rytuał rozdarł rzeczywistość i przez dziurą w niej do świata zaczęły przybywać: monstra, demony, duchy oraz magia. Saladyn i Ryszard Lwie Serce nie mieli innego wyjścia jak połączyć siły i stanąć do walki z plugawymi istotami i doradcą, który okazał się być demonem. Świat zmienił swoje oblicze, magia choć z początku była używana do normalnych codziennych obowiązków, jednak szybko została zabroniona. Powstała Inkwizycja, która zamiast walczyć z herezją, walczyła z istotami skażonymi swoją krew magią... takimi jak Ty. Do tak magicznego i nieznanego trafiasz Ty, jesteś dalekim potomkiem Ryszarda Lewie Serce, do tego drzemie w tobie „opiekuńczy duch”, który towarzyszył również Ryszardowi.
Troche o mechanice Mechanika gry jest oparta na systemie SPECIAL (skrót od pierwszych liter wyrazów oznaczających współczynniki postaci: Strength, Perception, Endurance, Charisma, Intelligence, Agility i Luck), znama między innymi z Fallout’a. Nie jest to już D&D, z którym mieliśmy do czynienie w Icewind Dalel’u i Baldur’s Gate’cie. Trzeba przyznać, ze wykorzystanie tego systemu wyszło grze bardzo na dobre. (Nawet fan mechaniki D&D powinien się zgodzić) Mechanika taka jest niesamowicie prosta, nawet bardzo początkujący gracz od razu łapie się, o co chodzi w robieniu postaci. System ten też pozwala nam na absolutnie dowolny sposób rozwoju postaci, a rozwój jest bardzo owocny bo można osiągnąć, aż 60 poziom! Do tego przy tworzeniu postaci mamy wybór jednej z 4 ras: ludzie czystej krwi (zwykli ludzie), półbiesy (mieszanina krwi człowieka i diabelskich duchów lub impów – potrafią korzystać z magii), sylwanie (w ich żyłach płynie krew ludzi i duchów żywiołów – z pośród wszystkich ras są najbardziej uzdolnieni magicznie) oraz zwierzoludzie (mieszańcy ludzi i zwierzęcych duchów – brak rozumu nadrabiają wielką siłą fizyczną.) Dodatkowo mamy 3 typy rozwoju magii: umysłu, boska i demoniczna. A w każdej z tych typów mamy do dyspozycji po 20 zaklęć. Oczywiście mamy również możliwość rozwijania się jako wojownik, łucznik, złodziej oraz wiele pośrednich klas. Do tego prosty interfejs, w którym mamy wszystko na wierzchu i jednym kliknięciem lub przyciskiem (do wszystkich opcji są skróty klawiszowe). Doskonale widoczny poziom punktów życia i energii magicznej. Pasek skrótów na najpotrzebniejsze przedmioty i zaklęcia. Możliwość regulowanie tempa rozgrywki od 70% do 100%. A wszystko w grafice 2D, która tutaj nadaje grze płynność.
Chwila prawdy, czyli dobre i złe strony Lionheart’a Ja osobiście podszedłem do gry dość optymistycznie i się nie zawiodłem. Zaczne od kilku wad, których jest zdecydowanie mniej niż zalet. Pierwsze co od razu się, rzuca w oczy to polska wersja językowa, która chociaż robiona przez CD Projekt mnie osobiście nie przypadła do gusty. Czasami proste zdanie jest pozwiedzane, w jakiś chaotyczny sposób, albo tam gdzie przydałoby się wykazać jakaś inwencją twórczą mamy proste tłumaczenie z języka angielskiego. Na szczęście możemy również zagrać, w angielską wersje gry, co jak dla mnie jest lepszym rozwiązaniem (przy okazji podszlifować można angielski). Monotoniczność scenerii może doprowadzić do furii, choć grafika 2D jest ładna, to jednak czasem tak często się powtarza, że doprowadza do szału. To samo tyczy się muzyki, choć jest bardzo dobra i świetnie oddaje klimat gry to jednak, po godzinie gry wydaje nam się, ze cięgle słuchamy jednego 2 minutowego kawałka. Gra fragmentami przypomina Hack & Slash, tak jak w Diablo wchodzimy w kanały i dosłownie musimy wysiekać wszystkie potwory tam się znajdujące. Również bardzo niewielka różnorodność przeciwników, wydaje się, ze przydał by się licznik, który pokazuje, ze właśnie zabiłeś 257 utopca lub goblina. Te wszystkie aspekty powodują, ze gra wydaje się momentami nudnawa i monotoniczna. Mimo tych poważnych zarzutów w grę można bez problemu zagrać. Urzekła mnie ciekawa fabuła oraz nie zwykły renesansowy świat, w którym możemy spotkać np. takie postacie jak William Szekspir. To tego dość ciekawe zadanie i choć w większości będziemy musieli użyć ostatecznego środka perswazji to znajdziemy również zadania o prawdziwie RPG’owym klimacie. Zmartwić może fakt, ze zadania główne są dość proste, lecz z drugiej strony mamy ogromną ilość zdań dodatkowych, które zazwyczaj stoją na wyższym stopniu trudności. Między innymi jednym z zadań dodatkowych jest, przywrócić Szekspirowi natchnienie Niesamowita dowolność przy tworzeniu i rozwoju postaci. Dość spory świat, pełen ukrytych i niezwykłych miejsc. Niesamowita dynamiczna i realistyczna walka, chociaż mamy opcje pauzy, to mimo to nic nie traci na swojej dynamiczności. Trzeba wykazać się nie tylko strategia, ale i refleksem. Większość przeciwników jest szybka i w ciągu 1 sekund już znajduje się obok ciebie, co nadje świetnego dynamizmu grze, ponadto walki są realistyczne, 2-3 ciosy i już jesteś poważnie ranny, nie ma już kilkunasto minutowych walk. Do tego regeneracja życia i many jest niezwykle powolna (i chwała za to twórcom gry), nie jest to zrobione dla tego, aby gracz musiał czekać 10 minut, aby zregenerować sobie energię magiczną. Powinno się szanować, zarówno zdrowie jak i energie naszej postaci, magii używać z rozsądkiem i umiarem. Niesamowita różnorodność przedmiotów i ich magicznych właściwości, dosłownie nie wiadomo w czym wybierać, i co może okazać się lepsze, czy tarcza dojące dodatkową obronę przed ogniem, ale zimniejsza obronę od błyskawic, czy też zwykła tarcza, która jest bardziej efektywna na przy normalnych atakach. Również mamy możliwość zagrania gry wielo osobowej, i choć kampania będzie ta sama co dla jednego gracza, to czy nie przyjemniej razem stawić czoło nieczystym siła? Gra nie ma dużych wymagań: (minimalne wymagania) - Procesor: Pentium 700MHz - Pamięć RAM: 128MB - HDD: 1,7 GB wolnego miejsca - Karta graficzna: 8MB zgodna z DirectX - System: Windows 98/Me/2000/XP Do tego doskonała cena gry – 19,99zł , pozwala nam „zaryzykować” zakupu Lionheart’a.
Podsumowanie Mimo wielu nużący wad gra jest dość przyjemna, ciekawa fabuła realistyczność ogromny zestaw możliwości, to wszystko powinno spodobać się każdemu fanowi gier cRPG, takiemu jak ja. Mogę obiecać, że jeśli już ktoś przyłazi monotoniczność gry, zacznie patrzeć pod względem fabuły, poznawać świat oraz nie boi się inkwizycji, to Lionheart: Legacy of the Crusader na pewno go nie zawiedzie, a dostarczy rozrywki na wiele godzi.n A teraz postaram się wszystko ocenić w skrócie.
Muzyka 7/10 - Bardzo dobra - wprowadza w klimat, lecz zbyt monotonna. Grafika 6+/10 - Nic do zarzucenia, lecz nad ilością tekstur mało kto nie zapłacze. Fabuła 9+/10 - Ma pomysł, wartka, przejrzysta, wciągająca. Świat i Klimat 10/10 - Wciąga niesamowicie, pomysłowy ciekawy czyt. Świetny. Spolszczenie 5/10 - nic nadzwyczajnego. Grywalność 7-/10 - dla fanów cRPG. Ogólnie 8-/10 - warto zagrać, wady są znośne, a gra bardzo dobra.
Wyszukiwarka
Zainteresował Cię temat? Chcesz przeczytać więcej? Znajdź podobne artykuły dzięki naszej wyszukiwarce: