Zareklamuj się na Strefie »
Nie masz jeszcze konta?
» Zarejestruj się
» Przypomnij hasło
Mój prywatny demon

Mój prywatny demon

Data opublikowania: 18.10.2011, 22:34

Biorąc do ręki książkę "Mój prywatny demon" Macieja Żytowieckiego, nie miałem pojęcia czego się spodziewać. To kolejny po Angieszce Hałas pisarz, który debiutuje powieścią dzięki wydawnictwu Ifryt. Czy podobnie jak w w przypadku "Dwóch Kart", mamy do czynienia z bardzo udanym debiutem?

Wyobraźcie sobie połączenie, zdawałoby się – nie pasujących do siebie gatunków, wyobraźcie sobie, że urban fantasy spotyka czarny kryminał, a to wszystko podlano dużo dawką ironicznego humoru. Właśnie coś takiego zaserwował nam autor "Mojego prywatnego demona"
 
Akcja rozgrywa się w Chicago lat 30. Sam ogólny zarys fabuły nie brzmi zbyt oryginalnie – oto mamy tajemniczego mordercę, który zabija prostytutki, przy okazji dopełniając dziwnego rytuału... widzieliśmy i czytaliśmy to już dziesiątki razy, na szczęście autor wprowadzając elementy fantastyczne, wycisnął z tego motywu bardzo dużo. Bohaterem książki jest doświadczony przez życie detektyw Ezra. Ironiczny, zgorzkniały, zmęczony życiem. Podobnie jak zarys fabuły, tak i zarys tej postaci nie zapowiada czegoś unikatowego, ale to tylko pozory. Ciało detektywa stało się "mieszkaniem" dla tajemniczej istoty, zwanej przez Ezrę "Demonem". Jak się później okazuje – demon nie przypadkiem zjawił się na Ziemii, ma konkretny cel, a bohater powieści jest tylko narzędziem służącym jego wypełnieniu. Demon nie jest jedynym elementem fantastycznym. W świecie książki pojawia się też ciekawie zaprezentowana magia.
 
Choć początek książki nie wywołuje zachwytu i chęci jak najszybszego przeczytania, z każdą kolejną stroną Żytowiecki odsłania kolejne karty, całość staje się coraz ciekawsza. Często w przypadku książek stawiających na pytania i tajemnice, autorzy stosują je tylko by zachęcić czytelnika, a ostatecznie nie dają na nie odpowiedzi. Jednak w tym przypadku jest inaczej – po przeczytaniu czułem, że autor zaczął każdy wątek z pełną świadomością, wyjaśnił najważniejsze tajemnice, rozwiązał zagadki, czytelnik nie ma prawa czuć się oszukany. Mimo wszystko wydaje mi się, że to jeszcze nie koniec historii Ezry.
 
Wybranie Chicago lat 30 dawało duże możliwości w kwestii stworzenia odpowiedniego klimatu, podkreślenia specyficznej atmosfery tego miejsca. Niestety, w tym aspekcie Maciej Żytowiecki się nie popisał. Nie chodzi o to, że ma problemy z opisami, radzi sobie z nimi bardzo dobrze, zwyczajnie nie wykorzystał potencjału jaki daje umiejscowienie akcji w tym konkretnym mieście. Tak, wspomina się tu i ówdzie o wydarzeniach jakei mają miejsce "na drugim planie", ówczesnej technologii, problemach i tym podobnych, jednak szybko zapomniałem o tle powieści i skupiłem się na samej akcji. Dla mnie jest to wada, ale jeśli ktoś nie lubi zbyt szczegółowych opisów świata,  może to wręcz uznać za zaletę.  Nie mam za to żadnych zastrzeżeń do dialogów, są żywe i interesujące.Takie, jak powinny być.
 
Jeśli chodzi o wydanie – wydawca wykonał dobrą robotę. Okładka jest schludna, w środku znajdziemy czarno-białe obrazki urozmaicających lekturę, nie zauważyłem też żadnych błędów. Jak na tak młode wydawnictwo, Ifryt radzi sobie dobrze. Oby tak dalej. 
 
Twórca "Mojego prywatnego demona" sporo ryzykował, próbując stworzyć coś oryginalnego. Z czystym sercem stwierdzam jednak, że wyszedł z tego zadania obronną ręką. Cekawe połączenie dwóch gatunków, przyprawione również sporą ilością unikalnych elementów, dało w rozrachunku książkę dobrą, wciągającą i po prostu świeżą.

Wyszukiwarka

Zainteresował Cię temat? Chcesz przeczytać więcej? Znajdź podobne artykuły dzięki naszej wyszukiwarce:

Komentarze

Brak komentarzy. Może będziesz pierwszy?

Napisz komentarz

Komentowanie tylko dla zalogowanych użytkowników.