Ostatnia edycja: 12.04.2012, 03:09
Jon Irenicus - następna osoba dramatu.
Jeśli ktoś jeszcze nie wie, to mowa o głównym "złoczyńcy" z Cieni Amn. To właśnie jego działania napędzają fabułe, raz spychając gracza do defensywy, lub zmuszając do akcji. Jaki jest jego problem, co planuje na przyszłość i jak bezproblemowo pokrzyzowac mu te plany, o tym właśnie będziemy rozprawiać.
Pan Irenicus jak to zwykle bywa nie zawsze byl taki. W przeciwieństwie do Sarevoka jego przeszłość jest pozbawiona jakichkolwiek przejawów wrogości i bezwzględności, którymi na pewno może pochwalić się teraz. Kiedyś miał na imię Joneleth i wiódł żywot Wysokiego Elfa w mieście Suldanesselar. Do tego nie był byle jakim elfem - chyba, że tytuł najpotężniejszego czarozdieja w mieście dostaje się za ładne oczy... Tak czy inaczej, Joneleth był najpotężniejszy, do tego z wzajemnością zakochał się w królowej - Elesime. Możnaby powiedzieć, że koleś miał wszystko, czego można chcieć od życia - miłość, sławę i potęge... skąd więc nagle zapędy, by porywać ludzi, torturować ich i kroić? Otóż biedny Jon miał pecha - za siostrę miał Bodhi. Sprytna, przebiegła i wiedząca, czego chce... Niestety jak to zwykle bywa, nie wszystko poszło zgodnie z planem: na siebie sprowadziła klątwe wampiryzmu, swego kochanego braciszka doprowadziła do szaleństwa, Święte Drzewo Suldanesselaru zostało prawie zniszczone, nie wspominając już o stratach w ludności... Jak można zrobić tyle fajnych rzeczy na raz? Proste... Wystarczy wpaść na głupi pomysł wyssania części mocy Świętego Drzewa, by zwiększyć własne możliwości... Wg świadków, to właśnie Bodhi przyszedł do głowy tak "genialny" koncept i bajeczkami o potędze namieszała braciszkowi w głowie na tyle, by zgodził się na wykonanie jej planu. A że Joneleth w słowniku Joneletha nie było słowa "umiar"... W taki oto sposób niesforna dwójka doprowadziła do wielkiej katastrofy i niemal zniszczenia całego miasta. Zostali złapani, postawieni przed radą, która miała ustalić werdykt i w końcu skazani na liczne i dobitne kary z czego wspomnę tylko o wygnaniu, pozbawieniu nieśmiertelnych dusz i przymusowej egzystencji jako zwykły śmiertelnik. Elfy, jako że beznadziejnie dobre, zdecydowali, że jeśli skazani zajmą się czynieniem dobra, to w ramach żalu za grzechy przyjmą ich spowrotem... nic głupszego. Ten akt łagdności będzie dla nich później źródłem ich wstydu i kłopotów. Nie rozumieli, jak daleko sięgały zmiany zachodzące w ich niedawnych współplemieńcach. Ci znienawidzili swój lud i poprzysiegli się zemścić. Bodhi, by uniknąć konsekwencji śmiertelności uciekła się do wampiryzmu. Braciszek natomiast nadal polegał na swej inteligencji i eksperymentach przedłużających życie. Jednak dzień, w którym odchodził z Suldanesselaru był jego ostatnim, ponieważ właśnie wtedy Joneleth zmienił się w Jona Irenicusa.
To, co najbardziej uderzyło w Jona, to fakt, że jego ukochana nic nie zrobiła w jego sprawie. W swoim użalaniu się nad sobą doszedł nawet do wniosku, że niesprawiedliwie go potraktowano i od tej pory pracował nad planem rewanżu, który był przerywany co jakiś czas przez konieczność nienaturalnego przedłużania sobie życia. Nigdy jednak nie przestał kochać swej królowej - zbudował identyczną kopie jej pokoju w swych lochach, który jednak był ciągle pusty. Próbował także sklonować sobie drugą Elesime, lecz nic z tego. Te sercowe rozterki doprowadziły go chyba na skraj rozpaczy, gdyż stał się jeszcze bardziej nieludzki i nieczuły. Po wygnaniu miał jeszcze przyjaciół, lecz z biegiem czasu skończyli zapuszkowani w słojach, jako króliki doświadczalne dla eksperymentów. Regularne zażywanie energi życiowej chyba znudziło się Jonowi - stąd gdy tylko usłyszał o przepowiedni Alaunda - o dzieciach Bhaala, zdecydował się zostać pół-bogiem - zapewniając sobie potęge, długowieczność i możliwość zemsty za jednym razem. Oczywiście szczęśliwym zbiegiem okoliczności jego wybór pada na Ciebie... Co się dzieje dalej - o tym mówi gra. Jednak grając warto zwrócić uwagę nie tylko na swoją postać drużynę, ale na wszystko co się dzieje wokół - np. na tego beznadziejnego romantyka, który chciał kochać, ale nie wiedział jak, bo ambucja zasłoniła mu widok na wszystko, wkrótce wypełniając całkowicie powstałą w nim pustkę. Zagubiony i rozgoryczony egotyk, czy tylko zwykły rzeźnik powstały na potrzeby fabuły? Świat BG jest na tyle ciekawy, by zachwycić Was nieraz swym skomplikowanym, własnym życiem - więc tym bardziej zachęcam do odkrycia wszystkich jego tajemnic...
A co z Jonem? Przywdział na siebie efektownie wyglądające połączenie zbroi i tuniki, obite jak się zdaje skórą, do tego kapturek zasłaniający uszy - znowu wyraz odcięcia się od elfiej społeczności. Do tego tytuł największego czarodzieja - Irenicus potrafi dowieść, że na niego zasłużył. Zna wszystkie najpotężniejsze czary w grze. Panowie z Black Isle znają chyba odwieczne prawo: "do 3 razy sztuka", bo tyle właśnie razy przyjdzie Ci się zmierzyć z Irenicusem.
I - po przejściach w labiryncie twierdzy Zakapturzonych Czarodziei. Tutaj jesteście wspomagani przez uciekinierów - (zbyt) potężnych magów i ich czary, a sam Jon niezbyt groźnie się prezentuje, więc to szybkie i przyjemne zwycięstwo...
II - Drzewo ?ycia. tutaj ekstrawagancko ubrany pan pokazuje na co go stać. Rzuca niemiłymi czarami np: Labirynt, Uwięzienie, oraz czary natychmiastowej śmierci, poza tym na siebie oczywiście co chwila nakłada ochronę przed broniami i pułapki na czary. Idzie się troche namęczyć by usunąć te czary defensywne... Jest jednak sposób bardzo prosty i biorąc pod uwagę, że nieźle idzie się zdenerwować, podam go... Kiedy rozpoczyna się walka należy odejść wszystkimi członkami drużyny poza zasięg czarów Irenicusa i stamtąd wysyłać przyzywane stwory (tych trzeba mieć dużo), nie muszę chyba mówić, że antymagiczne kreatury typu Nishru najlepiej się nadają... Jon na nie wyrzuci większość ofensywnych potęg, w tym czary natychmiastowej śmierci, a potem skończą mu się Ochrony. Wtedy szybko wrzucacie wojaków, którzy rozcinają Jona... Zaoszczędzi Wam to czasu i nerwów, jednak każdy przyzna, że niezbyt to bohaterskie. W tym spotkaniu dojdzie do konfrontacji czarodzieja i królowej, oraz wyjaśnienia imienia "Irenicus" - co oznacza zdruzgotany... ironia...
III - czyli Showdown in Hell. Jon przejmując część twej skazy zamienia się w "Zabójcę" (kreatura, nie profesja), do tego przyprowadza 4 demony. Walka nie jest łatwa, ani trudna, Jon nie rzuca czarów tak często, tylko fakt, że co chwila teleportuje sięw inne miejsce trochę opóźnia to, co nieuniknione. Proponuje najpierw zając się demonami, lub od razu pozbawić "Odmieńca" osłon i rzucić się na niego.
Nagrodą za pokonanie Jona jest - Amulet Seldarine, możliwość kontynuowania przygód w Tronie Bhaala i oczywiście dozgonna wdzięczność Elfów z Suldanesselaru...
Wyszukiwarka
Zainteresował Cię temat? Chcesz przeczytać więcej? Znajdź podobne artykuły dzięki naszej wyszukiwarce:
Moim zdaniem to najciekawsza postać całej sagi ze względu na swoją dwuznaczność. Oczywiście postępuje źle i przez całe SoA go ścigamy i próbujemy ubić, ale to jego postępowanie też nie wzięło się znikąd, co warto mieć na uwadze. Elfy po części zawiniły i same doprowadziły Irenicusa do tego, kim jest. Koniec końców brakuje opcji, aby zrozumiał swój błąd i darował sobie tą ostatnią walkę, ale cóż począć...
Trochę taki Sephiroth z serii Final Fantasy :-)
Trochę taki Sephiroth z serii Final Fantasy :-)