Zareklamuj się na Strefie »
Nie masz jeszcze konta?
» Zarejestruj się
» Przypomnij hasło
Recenzja

Recenzja

Ostatnia edycja: 11.04.2012, 23:58
Po pierwszym niezbyt udanym dodatku do Morrowinda programiści z Bethesda Softworks zrechabilitowali się pomagając zapomnieć nam o dusznych, stęchłych podziemiach odizolowanego od reszty świata miasta Tribunala...

Autorzy Tribunala zdawali się zapomnieć o jednym z największych atutów, jaki przyciągnął graczy do Morrowinda, swobody ruchów i olbrzymiego obszaru do zwiedzania. Na szczęście drugi dodatek do okrzykniętego jedną z najlepszych gier cRPG The Elder Scrools: Morrowind stawia krok w zupełnie innym kierunku. Już od pierwszych chwil spędzonych w świecie Bloodmoona czujemy się jak prawdziwi poszukiwacze przygód.

Otrzymaliśmy zadania dostania się do Fortu Frostmoth w którym nie dzieje się najlepiej. Morale na niskim poziomie, tajemnicze morderstwa, wokół tego nakręca się dalsza fabuła. Blodmoon znacząco zmienia klimat towarzyszący serii, dorzucając wiele do warstwy fabularnej, pokryte śniegiem lasy i skute lodem tereny wyspy Solstheim, to tam o dzisiaj dane nam będzie walczyć z przeciwnościami losu. Architektura regionu została skonstruowana bardzo przemyślnie, dzięki czemu nie czujemy monotonni nawiedzanej nas często podczas podróży w poprzednich częściach. Ludność zamieszkująca tę bajeczną okolicę zdaje się wiele czerpać z kultury Wikingów, wyraźnie widać zapatrzenie developerów w wierzenia, obyczaje i zwyczaje tego skandynawskiego rodu. Okolice pełne są lasów czających wiele potworów i maszkar, zastanów się dwukrotnie nim gdzieś wyruszysz, szczególnie na początku gry. Mimo wszystko wyżej wymieniona wyspa nie należy do największych, doświadczonemu graczu 15 godzin zabawy pozwoli poznać wszystkie sekrety mapy. Poziom merytoryczny stoi również na wysokim poziomie, questy są dopracowane i zróżnicowane, czuć, że są troszkę bardziej skomplikowane od tych występujących w podstawowej wersji. To głównie od naszego pomyślunku zależy prawidłowe i szybkie rozwiązanie zadań, doprowadzenie fabuły do końca. Takie skonstruowanie systemu zdobywania doświadczenia prowadzi często do zacięcia się w pewnym miejscu, lecz idealnie urozmaica to nudnawą czasami rozgrywkę. Każda podjęta przez nas decyzja prowadzi do wachlarza konsekwencji, prowadzi to do tego, że gracz ma wreszcie większy wpływ na rozwój fabuły. Czas wspomnieć coś na temat aspektów technicznych Bloodmoona. Co do enginu graficznego jest to ten sam znany z poprzednich części silnik, zmiany w nim są jednak raczej kosmetyczne i nie ma sensu dłużej się nad nimi rozwodzić. Zawiodłem się jednak muzyką, na potrzeby Bloodmoona nie opracowano nowych motywów muzycznych, z naszych głośników dobiegają więc nadal te same melodie. Dla miłośników ekwipunku również coś się znajdzie, nowe zbroje, miecze, magiczne przedmioty nie zawiodą nikogo! Polonizacja gry jak zawsze stoi na wysokim poziomie, zarówno wewnątrz programu jak i w instrukcji dołączonej w pudełku nie znalazłem żadnych literówek. Interesującą ciekawostką może okazać się debiutująca tu likantropia. Czym ona jest już tłumaczę. Działa ona na podstawie wampiryzmu. Ten kto oglądał filmy z krwawymi ssakami w roli głównej wie o co mi chodzi ;-) Prowadzi to do zostania jednym z nocnych wilkołaków. Gdy zostajemy zakażeni tą tajemniczą chorobą, nikt tak naprawdę nie musi o tym wiedzieć. Naprzykład gdy nocą dochodzi do naszej transformacji nikt nie jest tego świadkiem. Poza tym stając się tym potworem po pewnym czasie możemy nawet stanąć na czele ich społeczeństwa. A premiowane jest to nawet kilkoma nietypowymi i unikalnymi zdolnościami. Echh, niestety każda gra ma jakieś minusy, radzę wam często zapisywać stan gry, gdyż niekontrolowane zwisy czy też niespodziewane zwisy programu zdarzają się bardzo często.
Bloodmoon wnosi do serii wiele dobrego, patrząc z perspektywy dnia dzisiejszego trudno wyobrazić sobie by mogło go zabraknąć na waszych półkach ;-) Wnosi wiele dobrego i daje dobre prognozy na przyszłość, niestety

Bethesda Softworks nadal bazuje na doświadczeniach które zdobyli pracując nad Morrowindem, zamiast próbować nowych rozwiązań. Mankamentem gry jest niestety często pokazujące pazur słabe AI postaci i koślawa animacja ruchów. Z uśmieszkiem na ustach polecić mogę go każdemu miłośnikowi gier tego pokroju. Warto poświęcić z własnej kieszeni te 6 dych, właśnie za tyle oferuję grę polski wydawca studio
CD-PROJEKT.

Ocena: 8/10

+ Likantropia, wilkołaki..
+ Nowy teren do gry
+ Poprawiony engine graficzny
+ Wciągająca fabuła
+ Dużo fajnych atrakcji

- Brak nowych motywów muzycznych

Wyszukiwarka

Zainteresował Cię temat? Chcesz przeczytać więcej? Znajdź podobne artykuły dzięki naszej wyszukiwarce:

Komentarze

Avatar
adek24689, 20.03.2010, 16:46
"Brak nowych motywów muzycznych"- matko, gra się po to, żeby grać, a nie słuchać muzy.
Avatar
freestylebst, 12.04.2010, 00:03
zawsze można sobie wrzucić coś do folderu z muzyką ;) a niezbyt udany dodatek mi się bardzo podobał bo wprowadził klasyczne podziemia które mają w sobie dużo klimatu. Jak dla mnie "tribunal" i "bloodmoon" są świetnymi dodatkami, polecam jeszcze nie oficjalny dodatek "wizards islands" który dodaje większą wyspę od solstheim z wielką ilością questów pobocznych i ciekawymi rozwiązaniami...

Napisz komentarz

Komentowanie tylko dla zalogowanych użytkowników.