Zareklamuj się na Strefie »
Nie masz jeszcze konta?
» Zarejestruj się
» Przypomnij hasło
Recenzja Risen

Recenzja Risen

Data opublikowania: 02.12.2009, 13:58

Wstęp

Wspaniała fabuła, pamiętny i mroczny klimat, nowatorskie rozwiązania oraz niebotyczna grywalność, to coś, czego jeszcze do niedawna szukałem w tak mocno przereklamowanych tytułach rolplejów. Na moje nieszczęście, albo i szczęście, za każdym razem okazywało się, że gra nie spełnia oczekiwań, jakie przed nią stawiałem.

Od czasu ukazania się pełnej, to chyba zbyt mocno powiedziane, polskiej wersji Gothica 3, myślałem, że nie będzie mi już dane zagrać w grę, która swym urokiem przypomni stare dobre czasy. Czasy runicznej magii i kutego miecza. Dziś już wiem, jak bardzo się myliłem.

Droga do Risena

Po fatalnych ocenach, jakie zebrał wspomniany wcześniej Gothic 3, austriacki wydawca, firma JoWood Entertainment AG zerwała współpracę z niemieckim studiem Piranha Bytes, odpowiedzialnym za całą serię Gothic (Gothic I, Gothic II, Gothic II: Noc Kruka, Gothic III).

Kilka tygodni po tym wydarzeniu okazało się, że studio Piranha Bytes poszukuję nowego wydawcy, który zaopiekowałby się ich nowatorskim (choć nie do końca) projektem o nazwie Risen. Ów wiadomość w szybkim tempie rozeszła się wśród graczy, wzbudzając ogromne kontrowersje.

Przedstawienie jest skończone

„Dłużej niż pamięta ludzkość. Panowali Bogowi, a ludzkość służyła jako niewolnicy. Ale życie nigdy nie pozostaje w równowadze. Moc została przekazana człowiekowi a człowiek wygnał Bogów ze świata. Gdy bogowie zostali usunięci ze świata, coś strasznego, pogrzebanego w czasie mogło znowu powstać. Uwalniając to, ludzkość musiała rozpocząć walkę o przetrwanie. Jedni wybrali bezpieczeństwo, inni walczyli. Oto czas… Gdy człowiek określa wybór, którego dokonał.”

Po rozbiciu się statku żeglarskiego lądujemy na tajemniczej wyspie o nazwie Faranga. Jako niedoświadczony w boju rozbitek, przemierzamy świat, odkrywając coraz to nowe lokacje, po drodze stając oko w oko z czyhającymi na nas bestiami. Podczas rozgrywki poznamy również panujące na wyspie zasady oraz frakcje, do których możemy dołączyć. Odwiedzając tereny Farangi, zostaniemy poinformowani o przybyciu Inkwizytora Mendozy, który chcąc zbadać sprawę wyrastających spod ziemi świątyń, podporządkuje sobie lokalną władzę. Tym samym z jedynego miasta na wyspie zostają wygnani bandyci. Dlatego też wraz ze swym nieoficjalnym przywódcą, Don Estebanem, zmuszeni są osiedlić pobliskie moczary.

Stąpając po wyspie musimy zważać na patrole Wojowników Zakonu, którzy za wszelką cenę chcą wcielić nas do swojej armii, czemu w początkowej fazie gry, nie jesteśmy w stanie się sprzeciwić. Rozwiązanie to nadaje grze pewnej pikanterii, ponieważ od samego startu uczula nas na to, aby nie ufać wszystkim napotkanym przez nas postaciom. Wiąże się to między innymi z tym, ze każde podjęte przez nas działanie ma ogromny wpływ na to, jak postrzegają nas bohaterowie niezależni. Jest to duży plus. Oczywiście wpływ na zachowanie postaci ma też fakt, do jakiej z trzech dostępnych frakcji zdecydowaliśmy się dołączyć. Do wyboru mamy trzy: rygorystyczną inkwizycję, czy też jak kto woli Wojowników Zakonu, oddanych świętemu płomieniowi magów i wyjętych spod prawa bandytów. Wszystkie wymienione ugrupowania zostały oparte o unikalny system hierarchii, przez co wraz z postępem w grze możemy zyskać prestiż i uznanie w oczach pobratymców, piastując coraz to ważniejsze stanowiska.

Innowacyjne rozwiązanie oraz stare sprawdzone metody

Należało by teraz wspomnieć troszkę o naszej postaci oraz całej mechanice gry. W Risenie zdobywanie nowych umiejętności i podnoszenie parametrów takich jak na przykład siła, zręczność czy mądrość, odbywa się poprzez trening z postaciami niezależnymi. Posiadając odpowiednią ilość Punktów Nauki, które zdobywamy poprzez wykonywanie rozmaitych zadań lub poprzez walkę z przeciwnikami, udajemy się do interesującego nas trenera, który za symboliczną opłatę w złocie, wyuczy nas potrzebnych talentów. Może to być między innymi zakradanie się, otwieranie zamków i drzwi, kradzież kieszonkowa tudzież alchemia. Udostępnionych przez twórców zdolności znajdziemy w Risenie kilka, a każdą z nich powinniśmy dopasować do wybranej przez nas, indywidualnej drogi rozwoju postaci.

W samej grze znajdziemy wiele rozwiązań, które przypominać nam będą Gothica. Mowa tutaj o nieskończonej ilości miejsca w plecaku, o kartografii, dzięki której łatwiej nam poruszać się w terenie, o powrocie do podziału fabuły na rozdziały, o magii… nie do końca. W Risenie, w przeciwieństwie do swego pierwowzoru, poza magicznymi zwojami oraz runami, dodano także emanujące energią kryształy, których używać mogą jedynie magowie oraz Wojownicy Zakonu. Należy tutaj uwzględnić, iż ci drudzy mają możliwość korzystania jedynie z kryształów, należących do wyposażenia świata, a nie naszego ekwipunku. Jest to nowe i niezwykłe udogodnienie, które nie wymaga od nas ani poświęcenia many, ani też drogocennych zwojów. Zrezygnowano również z podziału magii na kręgi oraz kategorie. Poniekąd te nowe rozwiązania są dobre, jednak nie zupełnie, chociaż o to można by się pokłócić. Podobnie jest z walką, nowy, ulepszony system starć wydaje się być zupełną rewelacją, szczególnie jeśli wziąć pod uwagę masochistyczne zapędy przeciwników (potwory atakują zawsze, gdy zbliżymy się zbyt blisko, nie ważąc na swe szanse) i często stosowane przez nich blokowanie uderzeń. Teraz nasze potyczki z przeciwnikami nie ograniczają się jedynie do monotonnego i jak najczęstszego klikania w lewy przycisk myszy, a wymagają strategii oraz konieczności myślenia, nad przeprowadzeniem następnych ruchów. Wygranej z przeciwnikami, czasami nie zapewnie nawet dobry ekwipunek, którego różnorodność jest niska. Oczywiście, jeśli weźmiemy pod uwagę bronie, to tych mamy całe multum, począwszy od mieczów, mieczyków, toporów, łuków, kusz aż po młoty czy kostury, lecz jeśli mowa o pancerzu, to poza biżuterią jest go naprawdę nie wiele. W grze widziałem kilka, może kilkanaście rodzajów pancerzy i trzy rodzaje hełmów. Jest to naprawdę niewiele.

Grafika oraz audio

Czegokolwiek bym nie napisał i tak będzie to za mało. Ogół graficzny przedstawia się dość imponująco. Doskonałe odzwierciedlenie form terenu, wystarczająco realistyczno-fantastyczne wyglądy mieszkańców wyspy (mowa tu zarówno o ludziach, jak i bestiach) oraz ogromne zróżnicowanie obszaru wyspy, jest, wydaje mi się, wystarczającą rekomendacją. Jeśli jednak nie, to dodam, że twórcy gry musieli spędzić wiele godzin nad efektami specjalnymi takimi jak animacja czarów, czy ruchy postaci, ponieważ są one na wysokim poziomie. No może z wyłączeniem skoków naszego bohatera, tym do perfekcji daleko.

Niestety dużo więcej nie się powiedzieć w kwestii dźwięków oraz tła rozgrywki, ponieważ są one de facto, jedynie dopełnieniem średniowiecznego klimatu, odpowiedniego do sytuacji w jakiej się znajdujemy. Napomknę jeszcze tylko, że twórcą ścieżki dźwiękowej jest Kai Rosenkranza, czyli człowiek, który odpowiedzialny jest za podkłady w serii Gothic.

Podsumowanie

Nie myślałem, że podsumowanie recenzji Risena, przyjdzie mi z taką łatwością. A jednak… Jeżeli liczycie na moją obiektywność to nic z tego. Powiem Wam, że grę polecam każdemu komu nie obce są klimatyczne cRPG’i, wciągające na kilkadziesiąt godzin gry. Przede wszystkim jednak, ten tytuł polecam wszystkim fanom serii Gothic, która choć po części została pogrzebana, to nadal żyje. Żyje w Risenie.

Ogólna ocena: 8,5/10

Zalety:

  • świetna grywalność,

  • dobra grafika,

  • dobra ścieżka dźwiękowa,

  • rozwiązania znane nam z Gothica,

  • ciekawa i nieliniowa fabuła.

Wady:

  • skromna ilość pancerzy,

  • kilka bugów.

Wyszukiwarka

Zainteresował Cię temat? Chcesz przeczytać więcej? Znajdź podobne artykuły dzięki naszej wyszukiwarce:

Komentarze

Brak komentarzy. Może będziesz pierwszy?

Napisz komentarz

Komentowanie tylko dla zalogowanych użytkowników.