Blizzard to chyba jedyna firma z idealnie wręcz prowadzonym marketingiem. Bo jak można zapowiedzieć tworzoną cztery lata w zupełnej tajemnicy grę w taki sposób, że bezczelnie zaśmieje się ze swoich fanów, a jednocześni zapewni sobie, że ich ogromne masy kupią tytuł zaraz po jego premierze?
Cały trik polega zapewne na tym, że Zamieć jest zespołem, którego wszystkie produkty są niesamowicie grywalne, bezapelacyjnie zachwycające i żyją przez długie lata. Przykładem tego jest staruszek StarCraft, w którego wciąż grają profesjonaliści, i wreszcie tytuł, którego sequel został właśnie zapowiedziany - trochę młodszy, ale mimo to też sędziwy Diablo 2.
Poczciwy diabełek to tytuł będący legendą na rynku hack&slashy vel action RPG - iście diabelnie grywalna klikanina, umożliwiająca graczom masakrę hord wszelakich wrażych bestii. Tytuł, choć nieskomplikowany w zamyśle, zachwyca swoim ekstremalnie mrocznym klimatem i frajdą, która wylewa się graczom z każdą kroplą krwi zabijanych przezeń monstrów. Z tych powodów Diablo 2 to nieustępujący z tronu król gatunku, którego może pobić jedynie jego następca - prezentujący ten sam schemat, ale w oprawie godnej nowej epoki.
Jego twórcy doskonale wiedzą, jak powinien wyglądać D3, co zaprezentowali zresztą w świetnym stylu na imprezie Blizzarda, zwanej WWI. Mówiąc konkretniej - najnowsze wcielenie Diablo już od pierwszych chwil ukazanych w prezentacji zmusza bohatera do szybkiej eksterminacji potworów, które rzucają się na niego z każdej strony. Tyle, że w przeciwieństwie do poprzednich części bestie te nie tylko wyskakują z zaułków korytarzy, ale także wykorzystując teren wspinają się z głębi lochów, chcąc gracza przerazić swoją potęgą. Ale jego postać bynajmniej nie jest słabsza, ona również wykorzystuje budowę trójwymiarowych (w pełnym tego słowa znaczeniu) lokacji, aby przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Wreszcie, ociekając krwią pokonanych bestii, wojownik z rykiem rusza na ich przywódcę, który, jak na bossa przystało, okazuje się być potworem z piekła rodem. Spektakularnym równie mocno jak jego przywołanie.
Diablo III zaskakuje tym, że chociaż przeniesiony został do trzech wymiarów, to udowodnił przy tym, że to jest coś, o czym fani serii zawsze marzyli. Bohater gry, wspierany fizyką Havoka i możliwymi do niszczenia elementami mrocznego krajobrazu, może tworzyć cuda o jakichś się wcześniej nawet nie śniło. Z najprostszych przykładów wymienię chociażby strącanie wrogów z mostu po wskoczeniu w ich gromadę. Wierzcie mi, że robi to wrażenie, a w niczym nie jest gorsze od tego, co prezentowały poprzednie gry z serii.
Blizzard nie ujawnia szczegółów dotyczących bohaterów, którymi można będzie kroczyć w trzeciej części sagi, poza takim informacjami, jak to, że będzie ich pięciu, a gracz będzie mógł wybrać, przedstawicielem której płci woli kierować. Na potrzeby gameplay’u ujawnione zostały dwie klasy postaci - znany z poprzedniej barbarzyńca, o którym nie ma co się raczej rozpisywać, a także Witch Doctor (najpopularniejsze tłumaczenie tego miana wśród polskich fanów Diablo to „Szaman” bądź „Znachor”). Ten drugi w chwili obecnej wydaje mi się być połączeniem maga (posługuje się pociskami energii), druida (wykorzystuje w walce siły natury) oraz nekromanty (przywołuje upiory ze świata umarłych), co czyni z niego niezwykle interesującą postać.
Fani są tytułowi wierni od samego początku, co nie dziwi przy jakości prezentacji, ale jednak już teraz prezentują swoje (nieliczne) obawy co do produkcji. Między innymi zarzucają twórcom, że zbytnio zainspirowani światem WarCrafta uczynili Sanktuarium (uniwersum, w którym toczy się akcja gry) zbyt cukierkowym. Wystosowana została przez nich nawet petycja co do „zwiększenia mroku” gry, na temat której nie ma ze strony Blizzardu jeszcze żadnej odpowiedzi.
Moim zdaniem jednak niezależnie od przyszłej jasności gry, szykuje się kolejny, niekwestionowany hit, który pochłonie graczy od pierwszych nut wspaniałej muzyki, aż po ostatnie diable ścierwa, jakie padną pod ich ciosami. Prośmy więc piekło, by mistrzowie z Blizzarda nie kazali nam czekać na to murowane piekielne arcydzieło zbyt długo.