Po tylu latach od mojego pierwszego kontaktu z Falloutem, znowu dane mi było wyjść z Krypty i ujrzeć krajobraz zniszczony przez atomową wojnę. Bo wojna, wojna nigdy się nie zmienia, zmieniają się tylko realia.
Różne są oceny co do najnowszej odsłony, ale większość graczy zgadza się, że gra trzyma stary, dobry klimat. Świat przedstawiony w trzeciej części Fallouta potrafi zapierać dech w piersiach, jest wciągający i aż prosi się o odkrycie. Mamy do czynienia z obrazem prawdziwej apokalipsy, ukazanej w bardzo sugestywny sposób, m.in dlatego, że lokacje odwiedzane przez nas podczas gry nie są anonimowe, a dookoła czają się zmutowane osobniki, czyhające tylko na nasze świeże, napromieniowane mięsko.
Nie zabrakło starych znajomych: Supermutanci, ghule, Szpony Śmierci (swoją drogą urocze), Radskorpiony czy zwykli bandyci. Całość tworzy specyficzny dla Fallouta klimat postapokaliptycznego świata, tak cenionego przez fanów.
W nowej odsłonie możemy zobaczyć ruiny rzeczywiście istniejących budynków, m.in: Kapitol, pomnik Waszyngtona, Jeffersona, Biblioteka Kongresu. Sporo czasu zajmie nam także poruszanie się tunelami metra. Odwiedzimy również Muzeum Historii i Muzeum Technologii, w którym można obejrzeć lądownik z 1969 oraz flagę USA zatkniętą w tymże roku na księżycu przez dzielnych amerykańskich astronautów. Nie trudno zauważyć, że akcja osadzona jest wokół stolicy USA - Waszyngtonu, choć zasięg terenów, jakie możemy odwiedzić, jest dużo większy.
Co więcej, te autentyczne lokacje nie są jedynie ozdobą, pełnią one ważną rolę w głównym wątku gry, więc przyjdzie nam je odwiedzić osobiście - także od środka.
W pomniku Waszyngtona założymy nadajnik radiowy, dzięki czemu Radio Galaxy News będzie miało znacznie lepszy zasięg, a Three Dog nie raz i nie dwa podziękuje nieznajomemu z Krypty 101.
Z kolei pomnik Jeffersona, to ośrodek Projektu Oczyszczenie, który ma przywrócić normalne życie w napromieniowanym świecie. Wokół tego, autentycznego budynku, kręci się główny wątek trzeciego Fallouta.
W Muzeum Historii znajduje się za to miasto ghuli, chroniących się przed wrogimi im ludźmi, mutantami i całej reszcie świata, która jakimś dziwnym trafem nie czuje sympatii do tych "ludzi po przejściach". Szczególnej uwadze polecam ghula - ćpuna - fryzjera, mającego co prawda mały popyt na swoje usługi (być może przez to, że ghule nie posiadają owłosienia?), ale za to darmowego.
A propos miast - te nie znajdują się na ruinach dawnych metropolii. Przygodę zaczniemy od Megatony - ot, ciekawostka: osada zbudowana dookoła tykającej bomby, która jest dodatkowo obiektem kultu tamtejszego kościoła, wyznjącego kult Atoma. Cóż, co kraj, to obyczaj.
Następnym wartym wspomnienia miejscem jest Rivet City, na które traficie podążając za głównym wątkiem fabuły. To miasto w środku ogromnego tankowca, robi niesamowite wrażenie! Poza tym nosi swoje własne tajemnice i problemy, więc warto przyjrzeć mu się bliżej.
Inne osady jakie spotkamy w grze, to: Springvale, Tenpenny Towers i Paradise Falls, a oprócz Krypty 101, będzie można odwiedzić również m.in. Kryptę 106 i Kryptę 92.
Fallout 3 to typ gry, w której na poznanie wszystkich ukrytych smaczków, miejsc, itp. potrzeba wielu godzin. Sam główny wątek wystarczy na jedynie 10 godzin, nie warto więc zbytnio się spieszyć, bo eskploracja Stołecznych Pustkowi przynosi wiele frajdy, a odkrycie nowej lokacji lub tzw. Easter egg (żartu programistów) jest bezcenne!