Udostępniony niedawno trailer nowej odsłony popularnej serii The Elder Scrolls spowodował spore zamieszanie. Ostatecznie jednak, u większości oglądających wywołał zachwyt. Możemy na nim zauważyć świetną grafikę, jednak oprócz tego trudno wywnioskować jak naprawdę prezentować się będzie ten RPG. Na szczęście wiemy już dużo więcej, tak więc zapraszam do czytania. (Jeśli komuś ciągle będzie mało informacji po przebrnięciu przez tą zapowiedź, lub po prostu chciałby przeczytać "skondensowane" fakty – zajrzyjcie do "Przed premierą".)
To właśnie dzięki grom z serii o "Pradawnych Zwojach", Bethesda stała się wielkim graczem na rynku (wcześnie produkowali między innymi... gry sportowe). Ostatnia – Oblivion, okazała się sukcesem większym niż wszystkie wcześniejsze. Trudno powiedzieć czy słusznie. Uproszczenia, nieprzemyślany system skalowania trudności przeciwników oraz chyba nieco zbyt jaskrawa grafika sprawiły, iż społeczność ortodoksyjnych fanów poprzedniczek nie wyrażała się zbyt pochlebnie o tej produkcji. Czy najnowsza odsłona będzie w stanie zadowolić zarówno niedzielnych graczy jak i zwolenników "starej szkoły"?
Zanim odpowiemy na to pytanie, poznajmy zalążek historii. Rzecz dzieje się 200 lat po wydarzeniach z Obliviona. Jak się okazuje, wszystkie przepowiednie i wydarzenia z poprzednich części scalają się w jedną, ostateczną – mówią o przebudzeniu potężnego smoczego boga, znanego jako Alduin. Wraz z nim, powróciła reszta smoków. Jak łatwo się domyślić, nadejście Alduina i ekipy stanowi zwiastun rychłej apokalipsy. Tym razem, głównym terenem naszych działań będzie nieprzyjazna, mroźna kraina Nordów – Skyrim, właśnie tam swoje leże ma Alduin. Wcielimy się w pochodzącego ze szlachetnego rodu łowcę smoków, więc ogólny cel naszych odwiedzin w północnej prowincji raczej nie trudno rozgryść. TES'y zawsze cechowały się doskonałym "tłem fabularnym", jednak główne wątki jakoś nigdy nie stanowiły o sile produkcji Bethesdy. Twórcy obiecują, że tym razem będzie inaczej, argumentując to swoimi doświadczeniami wyniesionymi z produkcji Fallout 3. Przeniesienie akcji z Cyrodiil do Skyrim wydaje się być dobrym posunięciem. To ciekawa odskocznia od kolorowego aż do bólu Obliviona. Zimowo-górzyste klimaty stanowią pewien powiew świeżości, lecz miłośnicy sielankowych i "ciepłych" widoczków nie muszą się martwić – to wielka kraina, więc pojawią się i cieplejsze rejony. Zwiedzimy pięć wielkich miast (wejście lub wyjście z nich nie będzie się wiązało z oglądaniem ekranu wczytywania), nie zabraknie ogromnej ilości mniejszych lokacji, jak również znanych z poprzednich części podziemni i lochów. Zarówno ich liczba ( około 120) jak i różnorodność ma zaskoczyć graczy, świadczy o tym chociażby ilość osób, które nad nimi pracują – osiem, czyli o siedem więcej niż przy Oblivionie...
Sporo zmian czeka nas już przy samym tworzeniu postaci. Na początku wybieramy jedną z dziesięciu ras oraz jej płeć. Edytor ma powolić na lepsze niż wcześniej dopasowanie wyglądu bohatera do naszych potrzeb. Jednak co najważniejsze, nie wybieramy profesji, tą ukształtujemy w trakcie rozgrywki. Dzięki nowym rozwiązaniom, pojawi się lepsze i płynne łączenie umiejętności, co daje szersze pole do popisu, właściwie – ilu graczy, tyle klas postaci. Same "skille" (których będzie osiemnaście) będą rozwijały się naturalnie, czyli po prostu - dużo rąbiesz mieczem, z czasem machasz nim z coraz większą wprawą. Zaczerpnięto również rozwiązania z serii Fallout, wraz z rozwojem zdobędziemy "perki", czyli specjalne umiejętności, które będzie można wybrać co kilka poziomów lub dostać za wykonanie jakiegoś zadania.
Chyba każdy gracz przynajmniej raz w życiu zetknął się z którąś z odsłon The Elder Scrolls, więc raczej nie ma sensu opisywać od postaw, jak wygląda gameplay. Jak zwykle zwiedzimy ogromne połacie terenu (wielkość świata ma być porównywalna do tej z “czwórki”, powróci możliwość szybkiej podróży), po drodze napotykając się na generowane dynamicznie zadania lub sytuacje, zależne od pozycji gracza, reputacji, umiejętności i tym podobnych zmiennych. Innym przykładem na inteligencję postaci niezależnych są ich reakcje na obecność i zachowanie gracza. W sytuacji gdy rzucimy jakiś przedmiot na ziemię – jeśli to coś cennego, npc mogą się nawet pobić między sobą o niego, może też być tak, że przedmiot podniesie jakaś praworządna osoba i zwróci go naszemu bohaterowi. Na pewno nie zrewolucjonizuje to rozgrywki, ale z pewnością bardzo pomoże w budowaniu klimatu i realności świata przedstawionego. Warto wspomnieć, że znienawidzony przez wielu level scaling z Obliviona, zostanie dopracowany i nie będzie już chorych sytuacji, w których potężny wojownik, po wielu godzinach gry czuje się jak na jej początku. Jeśli mówimy o potworach i stworzeniach – ich inteligencja zostanie poprawiona, przede wszystkim każdy będzie miał swój cykl dobowy, co sprawi, iż polowania będą ciekawsze. Jako, że nasz bohater jest łowcą smoków, często przyjdzie się nam z nimi zmierzyć, po zwycięskim pojedynku wchłoniemy duszę gada, co da nam dostęp do nowych umiejętności, dzięki temu będzie można nawet przywołać smoka. Sama walka uległa pewnym modyfikacjom. Interesująco zapowiada się możliwość operowania obydwoma rękoma, jedną na przykład okładamy oponenta pałką, a drugą strzelamy fajerbolami. Będzie efektownie, kamera zatrzęsie się po otrzymaniu mocarnego uderzenia, pojawią się finishery, a w razie czego da się pchnąć przeciwnika tarczą. Ma być dynamiczniej, a zarazem trudniej. Kolejną obietnicą, jest poprawienie kamery trzecioosobowej, która kulała w poprzednich odsłonach (głównie przez sztywną animację naszego avatara). By urozmaicić grę, twórcy przewidują wprowadzenie kowalstwa, górnictwa, zaistnieje nawet możliwość uprawiania roli bądź zabawa w drwala. Brzmi zachęcająco, niestety nie ma wielu informacji odnośnie tego aspektu gry.
Czas napisać trochę o tym, co najbardziej rzuca się w oczy na zaprezentowanych screenach oraz trailerze – grafice. Skyrim napędza nowy silnik, nazwany Creation Engine. Poprawia wszystkie mankamenty poprzednika, wreszcie modele postaci będą wyglądały realistycznie, udoskonalono animacje, przejścia między jedną, a drugą będą bardziej naturalne. Doskonale ma to być widoczne w dialogach, które w końcu zaczną przypominać prawdziwą rozmowę. Popracowano nad zanikaniem obiektów, teraz widać jeszcze więcej, co mocno upiększy krajobrazy. O takich szczegółach jak realistyczny śnieg, dynamiczne cienie czy woda oraz rośliny poruszające się na wietrze nie trzeba nawet wspominać. O miastach pisałem wcześniej, lecz warto do nich wrócić. Architektura ma zapierać dech w piersiach, ich klimat oraz styl będzie znacząco zróżnicowany. Dobrą nowinę stanowi na pewno zapowiedź dołączenia do gry narzędzi modderskich, dzięki temu w razie niedopracowania pewnych elementów, możemy liczyć na pracę samych graczy.
Odpowiadając na pytanie zadane na początku zapowiedzi – czy gra zadowoli zarówno graczy okazyjnych jak i poprawi wizerunek firmy w oczach hardkorowców? Ciągle trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi, jednak sądząc po tym, co do tej pory wiadomo – może się udać. Trzeba niestety przypomnieć, iż podobne obietnice mieliśmy w przypadku Obliviona, więc radziłbym podejść do tego z dystansem. Ujmę to tak – jeśli ojcowie serii spełnią chociaż 70 % tego, co zapowiadają, będziemy mieli do czynienia z najlepszą grą cRPG tego roku. Premiera na PC, Xboksa 360 i PlayStation 3 w listopadzie.