Zareklamuj się na Strefie »
Nie masz jeszcze konta?
» Zarejestruj się
» Przypomnij hasło
Relacja z pokazu gry Mass Effect 2

Relacja z pokazu gry Mass Effect 2

Data opublikowania: 23.12.2009, 20:55

Niespełna dwa tygodnie temu zespół EA Polska zorganizował zamknięty pokaz nadchodzącego hitu od mistrzów cRPG – Bioware – czyli Mass Effect 2, na który miałem okazję się wybrać jako wysłannik Strefy. Czytajcie moje słowa dokładnie, bo to, co zostało przedstawione, z pewnością wykracza poza oczekiwania wielu z was... podobnie, jak przekroczyło moje.

Pokaz odbył się w Multikinie w Złotych Tarasach; wspominam o tym dlatego, że sam pomysł prezentacji na naprawdę wielkim ekranie powinien był nakierować na fakt niesamowitej wręcz „filmowości” nadchodzącego tytułu. Pierwszy ME był grą dyskusyjną, nie zadowolił wszystkich – fani erpegów byli często zniechęceni do tytułu przez system walki, któremu bliżej grze akcji niż poprzednim tytułom wydawanym pod szyldem Bioware. Fani gier akcji z kolei, nieprzyzwyczajeni do typowej dla gier fabularnych ilości dialogów, wyborów i konieczności biegania i załatwieania wielu zadań, też nie byli urzeczeni. Gra spodobała się przede wszystkim ludziom, którzy lubią oba gatunki, nie będąc jednocześnie uprzedzonym co do ich łączenia, chociaż ich denerwowały różne smaczki.

(Uwaga – SPOILERY!)

Tymczasem dwójka... Dwójka zaczyna się wręcz niesamowicie, wrzuca we w pełni filmowy, niesamowity klimat. Rozpoczynająca grę animacja (oczywiście najwyższej klasy; ME2 działa na podliftingowanym silniku z jedynki, który wciąż wygląda świetnie) rozpoczyna się atakiem na statek drużyny komandora Sheparda – Normandii i wreszcie jego zniszczeniem. Komandor wydaje rozkaz ewakuacji, który wykonuje część załogi, poza znanym nam pilotem statku – Jokerem, który nie chce aż do ostatniej chwili opuścić rozpadającego się statku. Shepard wybija mu z głowy idiotyczne próby ratowania płonącej krypy i w dramatycznym stylu usiłuje dostać się wraz z nim do szalupy ratunkowej – niestety, wskutek kolejnej salwy pocisków jedna ze ścian statku zostaje wyrwana tuż przy komandorze, a on sam wylatuje w przestrzeń kosmiczną. Orientując się po chwili, że pękł mu kombinezon, a co za tym idzie, przestały działać wszelkie środki podtrzymujące, na czele z podstawowym dozownikiem powietrza.

Dech zaparło, ekran zasłonił się cieniem... aż do chwili, gdy pokazano robociki wysłane w przestrzeń w poszukiwaniu skrystalizowanego ciała Sheparda. Po potwierdzeniu jego tożsamości w lecącym gdzieś kawałku kamienia przechodzimy do kolejnej sceny, w której komandor... budzi się w trakcie leczenia. Ale to nie koniec niespodzianek...

Kolejna kosmiczna afera

Po ponownym przebudzeniu się Sheparda dowiadujemy się, kto uleczył bohatera. Jest to nie lada zdziwienie, bo zrobiła to organizacja Cerberus, działająca pod przywództwem Illusive Mana, która miała niebagatelną rolę w wydarzeniach przedstawionych w trakcie pierwszej części gry. Wspomniany Illusive Man wyznacza Sheparda do ochrony galaktyki przed nowym, ogromnym zagrożeniem... Brzmi typowo, jednakże wierzcie mi, że słowa prezentującego grę pracownika Bioware, Adriena Cho, że ME2 to mroczna odsłona całej trylogii, nie jest przesadzona.

Po początkowej, wstrząsającej animacji dostajemy kontrolę nad Shepardem (uprzednio mogąc zmienić jego klasę/wygląd - co te roboty mogą wyczyniać z ludźmi) i zapoznajemy się z lekko zmienionym systemem sterowania i walki, jaki obecny jest/będzie w ME2. Jak można było się spodziewać, formuła gry nie została znacznie zmieniona – to wciąż jest, jeśli chodzi o walkę przynajmniej, rozbudowany shooter ze skillami. Ale co ciekawsze, jako „strzelanka” przejmuje też mocne trendy z tego gatunku – między innymi... system chowania się za osłonami. Tak, tak – rozgrywka w ME przypomina Gears of War... z umiejętnościami odpowiednimi dla bohaterów naszej drużyny. Przykładowe walki są nastawione na akcję, a nie taktykę, jak na przykład jest to rozwiązane w Dragon Age’u.

Adrien wiedział, kiedy zakończyć pokaz (ledwo 20 minut gry) – zaciekawił, zaintrygował i rozpalił oczekiwania. Czego więc możemy się spodziewać? Porządnej, fabularnej gry akcji, w pełni filmowej i iście epickiej, niczym tytuł opisujący wydarzenia z Gwiezdnych Wojen. W pełni spolonizowanej, pozbawionej wind (J) na rzecz ekranów ładowania, w ekscytującym i mrocznym wydaniu. Jak na razie mam wrażenie, że Mass Effect 2 może być jednym z największych hitów przyszłego roku – więcej dowiemy się już w styczniu.

Wyszukiwarka

Zainteresował Cię temat? Chcesz przeczytać więcej? Znajdź podobne artykuły dzięki naszej wyszukiwarce:

Komentarze

Brak komentarzy. Może będziesz pierwszy?

Napisz komentarz

Komentowanie tylko dla zalogowanych użytkowników.