„Zaczynam słyszeć jakieś krzyki dobiegające z drugiego pokoju. Instynktownie zapalam lampkę i sięgam po zegarek. 6 32. „O kurde...zaspałem?” Oczy przystosowują się powoli do światła lampki, tymczasem słuch już odnalazł znajomy dźwięk – odgłosy komputera. Pierwsza myśl: „Znowu zarwałem nockę grają w gothica?”. Podbiegam do szafy, aby ubrać się w coś do szkoły. Niestety dopiero po chwili uświadamiam sobie, że jestem ubrany, o dziwo specjalnie mnie to nie dziwi. No to jak jestem ubrany, to szybko ząbki i poranna toaleta – byle na autobus zdążyć. Wszystko gotowe, buty i w drogę... I nagle dziwny tekst siostry: „Dokąd idziesz?”. Już masz odpowiedzieć, gdy nagle patrzę jeszcze raz na zegarek 6 37p.m. ...nie opłacało się wstawać”
Zacząłem od tej krótkiej historyjki, żeby każdy mógł odpowiedzieć na pytanie, czy chociaż raz przeżył taką lub podobną „przygodę”. Niestety, tak jak w psycho-testach, nie ma tutaj złej odpowiedzi.
Ale do rzeczy, kolejny nowy cRPG, kolejne kilkanaście godziny spędzonych przed monitorem (aż chce się powiedzieć „wysysają z ciebie życie”). Że cRPGi to powszechni zjadacze czasu to chyba każdy fan wie o tym aż zbyt dobrze. No bo przecież trzeba sprawdzić, czy jak przechodzi się grę za 21 razem, to czy nie pojawi się jakieś ukryte zadanie lub specjalny przedmiot. Dlaczego w ogóle gramy w cRPG (oraz MMORPG)? Jedni mówią, że lubią poznawać światy, przemierzać krainy, odkrywać nowe historie, a jeszcze inni rozwijać bohatera, zdobywać przedmioty, no i jak mogłoby się obyć bez młócenia tysięcy potworów. Mnie najbardziej zastawia, czy ta pierwsza możliwość (czyli gracz kochający sam świat gry nie samą grę)jest w ogóle realna, czyli czy gra cRPG, ma cokolwiek wspólnego z RPG.
Koncepcja gier fabularnych (RPGów), w dużym skrócie jest dość prosta. Trafiasz do jakiegoś świata, stajesz się jego mieszkańcem, masz się w czuć w postać i otaczająca rzeczywistość i zacząć odgrywać swoją postać, jak ona się zachowa w tym nowym środowisku. W tym wszystkim pomoże ci Mistrz Gry, który będzie czuwał nad tym co możesz, a czego nie możesz zrobić oraz to on powie ci jak wygląda to co cię otacza. W klasycznych RPGach mamy niemalże nieorganiczną swobodę, a gra polega na odgrywaniu postaci. Czy kiedykolwiek zakosztowaliśmy tego w jakimś cRPGu? Jeśli ktoś uważa, że tak pomogę Mu zmienić zdanie.
Chociaż zostały już wydane tysiące gier typu cRPG, to tak naprawdę żadna z nich nawet nie zbliżyła się do kanonu gier fabularnych. Jak wygląda klasyczny cRPG. Mamy jakaś postać, mamy jakiś świat, mamy też jakąś fabułę, w której jest zawarte co mamy zrobić. Wkraczamy do świata, gdzie od samego początku mamy jakaś misje do wykonania (jeśli nawet na początku nie wiem co jest naszym celem końcowym i błąkamy się jakby z pełną swobodą, to tak naprawdę jest to tylko iluzja), jeśli podczas przygody znajdziemy jakieś zadania, które mają urozmaicić grę (choć 98% zadań jest w stylu „Zabij, znajdź, pozamiataj...”), no i co najważniejsze mamy setki potworów, które musimy zabić, tysiące przedmiotów oraz (co chyba najważniejsze) mnóstwo punktów doświadczenia do zdobycia, aby nasz bohater stał się nie zwyciężony. Jeśli mamy odrobinę swobody (czyli np. możemy wykonać jakieś zadanie na dwa sposoby), to zaczynamy mieć ogromną euforie nad możliwościami gry, a kiedy mamy już mamy do czynienia z dwoma, lub więcej, zakończeniami gry, to jest już szczyt marzeń cRPGowca.
Jak widać różnica jest ogromna. W RPGach możemy jedno zdanie wykonać na nieskończenie wiele sposobów, w zależności od naszej fantazji, nie mamy ustalonej fabuły (robimy co chcemy) oraz odgrywamy bohatera. Niestety w żadnym z cRPGów nie spotkałem się z czymś takim jak odgrywanie postaci. Teraz pewnie zaraz kilka osób powie jak to nie ma odkrywania postaci?!, przecież jest reputacja, a jak się wykona zdanie dla pana X to nie można już wykonać zdania dla pana Y. Wydaje się to śmieszne, co z tego że mamy reputacje, która wcale nie wynika z odgrywania postaci, ale tylko z tego, ze zrobiło się jakieś zadanie dla NPC i nic więcej. A przy wykonywaniu zdań, jest podobnie co z tego, że niektóre sytuacje są ze sobą powiązane, jeśli i tak reszta NPCów wcale na to nie reaguje. Skoro jednak cRPGi są takie niedoskonałe, to dlaczego tak wiele osób w nie gra?
Dlaczego gramy? Głupie pytanie, dla rozrywki, dla przyjemności, dla zabicia czasu itd. I chociaż jest to zgodne z prawdę, to jednak główny powód jest ukryty głębiej i chyba nie każdy zdaje sobie z niego sprawę. CRPGi mają charakterystyczną rzecz fabułę, które wbrew pozorom nie łączy ich ze światem gier RPG, lecz z innym światem... światem literatury. Tak naprawdę gry cRPGowe to wirtualne książki, zamiast czytać książkę przygodową lepiej samemu przeżyć przygodę i zagrać sobie w jakąś grę. Można powiedzieć, że spadek czytelności wśród młodzieży, nie jest powodowany nie tyle samym komputer, o ile właśnie grami cRPG. Można je uznać za substytut książki, ponieważ przechodząc naszą postacią lub drużyną określoną grę, pokonujemy określoną fabułę, tak samo jakbyśmy czytali jakąś książkę, z tym, że to my decydujemy, czy będziemy używać magii, czy miecza, aby „dojść do sceny finałowej”.
Od powiedź na pytanie „w co ja gram?”, jest bardzo prosta. Gram w fabuły, większość graczy (pomijając graczy typowo H&S), to właśnie Ci, którzy zagłębiają się w świat gry, odkrywają jego sekrety i rozwiązują jego problemy i zagadki (choć zdecydowanie więcej problemów), czy nie jest tak samo z książkami? Ja myślę, że tak właśnie jest, dobra gra cRPG to de facto bardzo dobra książka, z fascynującym światem, zwrotami akcji i wciągającą fabułą, którą grupa programistów postanowiła przedstawić w systemie binarnym dodając trochę grafiki, aby poprawić aspekt wizualny.