Deus Ex z 2000 roku wyrósł do miana gry kultowej. Grywalność i wciągająca fabuła szybko przyniosła jej rzesze fanów. Nic więc dziwnego, że trzy lata później doczekaliśmy się sequela o podtytule Invisible War, który jednak nie spełnił
pokładanych w nim nadziei. Teraz, jedenaście lat po premierze pierwowzoru nadeszła pora na kolejną próbę, a tym samym prequel tamtych historii. Oto Deus Ex: Bunt ludzkości!
Pierwsze wrażenia
Na powitanie mamy imponującefilmiki zrobione na wzórfilmu. Bezbłędna animacja ruchów postaci i dobrze podłożone dialogi, a wszystko to okraszone muzyką przypominającą tą z Mrocznego Rycerza. Sama grafika gry to majstersztyk. Złota poświata podkreśla cyberpunkowy nastrój futurystycznego świata. Z początku sterowanie wydaje się być dość toporne, ale przecież Adam Jensen jest jeszcze w pełni człowiekiem… Nie ma co się zniechęcać, im dalej tym lepiej!
„Zbyt długo byliśmy ślepi, a teraz stanęliśmy na krawędzi przepaści.”
Bunt Ludzkości
Mamy rok 2027, Detroit. Ludzie dzielą się na tych, którzy są zmodyfikowani przez tzw. „wszczepki”, zwanych druciarzami, i na zwykłych obywateli, których przeraża postęp technologiczny zaczynający obejmować coraz więcej osób. Wśród korporacji zajmującymi się biomechaniką panuje ostra rywalizacja, a do tego wśród niezmodyfikowanej ludzkości zaczyna narastać coraz większy bunt… Nasza postać, Adam Jensen, to poniekąd ofiara obu tych czynników. Aby przeżyć wypadek musiał zostać „ulepszony”. Jako szefowi ochrony jednej z firm produkujących wszczepy, nie poskąpiono mu niczego. Teraz musi rozwiązać skomplikowaną intrygę, której finał z pewnością będzie zaskakujący.
„Nie da się już odróżnić prawdy od kłamstw.”
Niezłomny bohater
Nasz bohater może się wydawać beznamiętnym twardzielem, ale jednego nie można mu odmówić – uporu i niezłomności w dążeniu do celu. Wybory, których dokonamy zaważą na niejednym ludzkim życiu. Akcja gry toczy się jedynie w paru miastach, ale na ich obszernych terenach łatwo się zgubić. Warto zwrócić uwagę na misje poboczne, które się nie nudzą, a o naprawdę długi czas przedłużają rozgrywkę. Każdy problem można rozwiązać na wiele sposobów, także rozmową. System charyzmy poprowadzono ciekawie i każde jego włączenie i poprawne użycie sprawia niesamowitą frajdę.
Sztuczna inteligencja przeciwników pozostawia wiele do życzenia. Siedząc w ukryciu strzelałam każdemu podchodzącemu wrogowi w jedno i to samo miejsce w głowę, a oni… nadal podchodzili. Ciekawe również, że możemy się włamywać do niektórych komputerów, z ich właścicielami stojącymi obok. Także konieczność włamywania się do własnego komputera potrafi nieco zdeprymować.
„Miasto płonie na wyciągnięcie ręki, a wy nic nie robicie.”
Esencja Deus Ex
W Deus Ex: Bunt Ludzkości twórcy zachowali typowe dla serii elementy: skradanie się, hakowanie, interakcję, walkę. Często prostszym i przyjemniejszym sposobem wybrnięcia z sytuacji jest zaangażowanie się w wymianę ognia. Odkrywając różne kolejne tajemne przejścia możemy przemknąć niezauważenie obok wrogów bądź też wykorzystać naszą przewagę w zgoła różny sposób. Powolna eliminacja pojedynczym strzałem w głowę jest najbardziej efektywna i satysfakcjonująca. Do wyboru mamy cały arsenał broni czy granatów, ale przydają się one najczęściej w obliczu większej liczby wrogów, bądź podczas walki z bossem.
Podczas rozgrywki będziemy zdobywać punkty doświadczenia, a po zgromadzeniu ich konkretnej ilości otrzymamy punkty Praxis, które możemy wydać na nowe bądź następne wszczepy. Deus Ex to nie kolejna strzelanka w stylu F.E.A.R. czy Call of Duty, warto więc postawić na skradanie się i hakowanie. Zwiększenie umiejętności hackerstwa, podniesienie limitu doświadczenia i maskowanie to tak zwane „must have”. Na pewno przydatne będzie również unoszenie ciężkich przedmiotów, umiejętność wyłączania robotów i szybsza regeneracja energii. To właśnie energia pozwoli nam po cichu ogłuszać wrogów, przebijać cieńsze ściany i przemykać się niewidzialnym wśród wrogów. Sposobów do osiągnięcia celu mamy wiele i tylko od nas zależy, którego użyjemy w danym momencie.
„Wtłaczają wam do ucha swoją truciznę, a wy ich słuchacie.”
Pięćdziesiąt godzin frajdy
Typowo dla nowych gier, również w Deus Ex: Bunt Ludzkości mamy dostępny system osiągnięć. Jedne są naprawdę wymagające, aby otrzymać inne musimy jedynie robić dostępne zadania poboczne. A tych mamy naprawdę dużo i nie wszystkie znajdą nas same. Nie są one również monotonne, każde się w pewien sposób różni, ale na wszystkie strony przegoni nas po mieście tak, że po pewnym czasie korzystanie z mapy okaże się zbędne. Przez takie chwyty, ale i nie tylko, gra jest bardzo długa jak na dzisiejsze standardy. Z moim sposobem grania (czyli nierzadkim alt-tabowaniem ekranu) platforma Steam pokazuje 53 godziny gry. To naprawdę dużo, a dla mnie może nawet odrobinę za wiele. Zrobienie jednak wszystkich zadań pobocznych i odkrycie jak największej ilości tajemnych przejść i pomieszczeń stawiam sobie zazwyczaj za punkt honoru, a w tej grze mamy tego naprawdę mnóstwo.
„Nie ma ucieczki przed wszechwidzącym okiem. Znajdzie was.”
Podsumowanie
Deus Ex: Bunt Ludzkości to świetna gra z intuicyjnym systemem sterowania i imponującą grafiką. Nierzadko będziemy zmuszeni do pomyślenia i zaplanowania naszego następnego ruchu. Nie jest to bezsensowna strzelanka, choć naprawdę dobra, jak na przykład F.E.A.R., choć łączy ją z nim właśnie wygląd i równie wysoka grywalność. Systemy hakowania i skradania są najlepsze jakie do tej pory widziałam. Mogą przypominać te z Alpha Protocol, ale są przyjemniejsze i bardziej zróżnicowane.
W Deus Ex grało mi się wyśmienicie. Niesamowicie wciąga, a cyberpunkowy klimat w złotej poświacie cieszy oczy. Jeśli ktoś jeszcze nie sprawdził jej na własnym przykładzie – nie wahajcie się, naprawdę warto. Jest to jedna z najlepszych gier, w jakie miałam przyjemność zagrać.
Zalety:
+ śliczna oprawa graficzna
+ grywalność i system sterowania
+ rozbudowana i skomplikowana fabuła
+ wymaga również myślenia
+ bardzo długa, jak na nowe gry
Wady:
- za długa?
- zdarzają się bugi
Za egzemplarz gry do recenzji dziękujemy firmie Cenega.