„Risen 2” to, jak nietrudno się domyślić, kontynuacja pierwszej części produkcji studia Piranha Bytes. Sequel znacznie jednak różni się od jedynki - przede wszystkim dlatego, że gra została osadzona w klimatach pirackich! Miejsce, gdzie rozpoczyna się nasza przygoda to portowe miasto Caldera – teren, na którym rządy sprawuje Inkwizycja. Tam poznajemy naszego, zgodnie z tradycją, bezimiennego bohatera. Od poprzedników różni go nie tylko wygląd - nawiasem mówiąc, opaska na oku i długie włosy pasują do miejsca akcji - ale także wspomnienia z poprzedniej części , które dają mu się we znaki. Już na początku gry spotykamy pierwszą znaną nam postać - Carlosa, który daje podupadłemu, zapijaczonemu bezimiennemu pierwsze zadanie. To jedno z wielu podobieństw i nawiązań do jedynki, które mimo wszystkich różnic wyraźnie widać. Björn Pankratz, kierownik projektu, zapewnia w wywiadzie, że „Risen 2” to typowa produkcja Piranha Bytes, a wszystkie rozwiązania charakterystyczne dla tego studia (otwarty świat, surowe dialogi, powiązane fabułą zadania, konsekwencje wyborów, questy oraz umiejętności dla danej frakcji) są w niej obecne.
Jak każdy dobry cRPG, „Risen 2” kładzie duży nacisk na walkę. Mimo tego, że często mamy wybór pomiędzy użyciem bardziej dyplomatycznych metod a tych bezpośredniego przymusu, starcia siłowe to element niezbędny. Oczywiście doprowadzanie do perfekcji zdolności bojowych jest nierozłączną częścią systemu walki, lecz ulepszono inną jej część. Zmniejszyła się liczba broni, ale nadano im więcej zastosowań podczas potyczek, czego brakowało w „Risen”. Szermierka została urozmaicona, ciosy w twarz, przeskakiwanie nad ostrzem czy kucanie pod nim nadają pojedynkom pirackiego klimatu nieuczciwej walki. Możliwe jest również wykonanie ciosów specjalnych, typu wypuszczenia papugi na przeciwnika w celu odwróceniu jego uwagi czy użycia piasku do oślepienia go.
System starć opiera się przede wszystkim na animacjach - te twórcy „Risen” znacznie ulepszyli i wprowadzili doń mnóstwo innowacji. Chcąc odwzorować ludzkie ruchy, użyto technologii motion capture. Gra świetnie wytrenowanych kaskaderów oraz aktorów sprawiła, że w „Risen 2” animacje trzymają wysoki poziom. W przypadku potworów, wszystkie sekwencje stworzone zostały ręcznie, czemu trudno się dziwić. Znacznie poprawiono również mimikę - ruchy brwi czy ust mogą być łączone, płynnie przez siebie przechodząc.
Czym byłyby animacje bez świetnej jakości obrazu? Ostrzejsze w porównaniu do poprzedniczki tekstury oraz mapowanie wypukłości zawdzięczamy podkręconemu silnikowi graficznemu. Dokładając do tego jaskrawe, nasycone kolory, lokacje sprawiają sielskie, iście tropikalne wrażenie. Taki też był zamiar - jak mówią sami twórcy, do Karaibów nie pasuje szarość znana z poprzednich gier Pieranha Bytes. Według mnie zmiana kolorystyki świetnie pasuje do nowych klimatów, lecz może wzbudzić nieliche kontrowersje.
W przemierzaniu tego pozornie beztroskiego świata towarzyszyć nam będzie muzyka. Kompozycją tejże zajął się Bastian Seelbach, stawiając sobie za założenie stworzenie ścieżki dźwiękowej nienarzucającej się, a wzmagającej odczucia wywołane pobytem w danej lokacji. Teren gry został podzielony na strefy - w zależności, gdzie się znajdujemy i co robimy możemy spodziewać się melancholicznego, spokojnego podkładu czy dynamicznej, szybszej muzyki.
„Risen 2” już niebawem ukaże się na PC, Xbox360 oraz PS3. W przypadku blaszaków będzie można skorzystać z platformy OnLive, działającej dzięki technologii chmury. Materiały dostępne dotychczas w Internecie, dają nadzieję na świetny, jednocześnie odmienny jak i nawiązujący do poprzednich gier produkt. Fanom pozostaje trwać w wierze, że nadchodzące dzieło niemieckiego studia, przebije wszystkie dotychczasowe i odliczać dni do premiery.