Gwiezdne Wojny lubię, ale nie uwielbiam. Choć kocham science-fiction, uniwersum Star Wars nie potrafiło mnie do siebie przekonać. Do czasu… Miałam okazję testować MMORPG Star Wars: The Old Republic, które swoją premierę będzie miało 20 grudnia 2011 roku. Jako produkcja BioWare jest to gra dopracowana do granic możliwości, śliczna, grywalna i wciągająca.
Już podczas procesu tworzenia postaci poczujemy Moc – decydując się na jasną lub ciemną jej stronę, Rycerzy Jedi lub Wojowników Sithów. Klas i ras, z których możemy wybierać jest wiele, a system dostosowania wyglądu, choć nie tak rozbudowany jak w np. The Sims, pozwala stworzyć swoją wymarzoną postać, która będzie siała postrach w szeregach wroga.
Warstwa fabularna jest tak dopracowana, że żeby ją ogarnąć trzeba byłoby czytać wszystkie kwestie dialogowe i je analizować. Każda klasa ma swoje główne zadania, a questów pobocznych jest naprawdę wiele. Na każdym etapie mamy również możliwość robienia tzw. heroicznych zadań, czyli takich, do których zapewne będzie potrzebna nam silna drużyna. Od około 10 poziomu podróżujemy z kompanem, którego umiejętności nie raz wybawią nas z opresji. Każda rasa będzie miała swoich pomocników, z których będzie można wybierać, a tych „nieużywanych” wysyłać na misje.
Dopiero po osiągnięciu 10 levelu mamy możliwość rozwijania drzewka zdolności, a także wybrania trzech umiejętności, z których doskonalić będziemy jedną. Możemy przebierać spośród takich umiejętności jak: archeologia, bioanaliza, dyplomacja, hakowanie, śledztwo, czy zbieranie skarbów. Twórcy dają nam wiele dróg, którymi możemy poprowadzić naszą postać.
Zaczynamy oczywiście na pierwszym pozomie od zabijania stworków, robienia questów. Ot sielanka, znana chociażby z World of Warcraft. Możemy szybko podróżować za pomocą taksówek, co bardzo często się przydaje, gdyż zadania rzucają nami po mapie. Ich trudność jest zróżnicowana, a szczegółowość misji godna podziwu. Ciekawie został rozwiązany problem „indywidualnych” questów, mianowicie możemy wchodzić do naszych własnych przestrzeni i tam sami przeprowadzać wymagane interakcje z otoczeniem.
Skoro już mowa o WoWie, grafika SW:TOR nieco go przypomina – również jest ładna, kolorowa i cieszy oczy, ma także podobny interfejs. Inne gatunki tych gier to tak naprawdę główna rzecz, która je od siebie odróżnia. Science-fiction i wszystkie jego elementy są tutaj bardzo dopracowane. Możemy podróżować na inne planety, przechadzać się po statkach kosmicznych, walczyć bądź zaprzyjaźniać się z otaczającymi nas droidami. W wersji beta planet do odwiedzenia nie było wiele, ale docelowo będzie ich 17 – czyli będzie gdzie expić! Nie zabrakło również możliwości walk z innymi graczami, do których przeznaczono osobne przedmioty.
W Star Wars: The Old Republic grało mi się bardzo dobrze. Gra wciąga i intryguje, nie pozwalając przerwać przed zobaczeniem wszystkiego, zwiedzeniem każdej planety i poznaniem wszystkich ich tajemnic. Jeśli graliście kiedyś w WoWa i podobało się wam – jest to gra dla was. Coś dla siebie znajdą w niej wszyscy – młodzi i starsi, amatorzy science-fiction i starzy wyjadacze Gwiezdnych Wojen.
Nadzieje: Jeśli tylko poprawią się fps-y, a serwery wytrzymają napór graczy, Star Wars: The Old Republic będzie przygodą, której jeszcze nie było. Gra ma niesamowity klimat, w którym odnajdą się nie tylko zatwardziali fani Gwiezdnych Wojen, ale także ludzie, którym świat ten był niemal obcy. Machanie mieczem świetlnym stanie się jednym z naszych głównych popołudniowych zajęć.
Obawy: Z racji, że gra będzie płatna (miesięcznie tyle samo co World of Warcraft) z jednej strony martwi mnie ilość przyszłych graczy na serwerach. Może ich być po prostu za mało, aby było to satysfakcjonujące, a przecież interakcje z innymi członkami społeczności, bądź po prostu łączenie się w grupy i wspólne expienie to jedne z głównych atrybutów SW:TOR. Z drugiej, boom na tę grę może być z początku aż za duży i zwiedzanie świata będzie przerywane przez oczekiwanie na respawn stworków, które akurat wybili inni gracze. Oby tylko serwery to wytrzymały…