Falkon oznaczony numerem 10 był moim pierwszym Falkonem w ogóle, więc moja opinia nie wiąże do bogatej historii. Wysoki numerek przy nazwie jasno dawał do zrozumienia, że sam konwent nie jest młody.
"Niegrzecznie jest nie przychodzić na urodziny", chyba zbyt wiele osób potraktowało to zbyt dosłownie. (Na marginesie zaznaczę, że hasło reklamowe jest świetne). Ludzie zjechali zewsząd. Organizatorzy spodziewali około 1500 osób, ile było nie wiem, ale na pewno gdzieś w okolicach tej liczby. No i tutaj już pojawia się pierwszy mankament Falkonu, którego ja nie rozumiem. Skoro przewidywania były tak duże, to czemu organizatorzy przygotowali budynek dla max 500 osób? Budynek było co najmniej czterokrotnie za mały. Brak sal na sesje RPG, brak miejsca na Larpy, brak miejsca, żeby poprowadzić wszystkie punkty programu, ciasne korytarze oraz co przekracza ludzkie pojęcie brak sali do pisarzy (którzy musieli oczekiwać przy mały stoliku w sklepiku). Tłok i ciasnota jednymi słowy, jednak pomijając ten mankament dalej jest już lepiej.
Duży tłok = dużo ludzi = dużo znajomych = dużo dobrej zabawy. Tym prostym wzorem można opisać, czemu tegoroczny Falkon był konwentem, na który warto było przyjechać. Ogólnie można było odnowić stare znajomości poznać nowych ludzi, a do tego tak jakby na dodatek był też konwent, jakieś prelekcje, games room i sklepiki. Siłą konwentu byli ludzie z tym chyba każdy się zgodzi.
Co do atrakcji, to zacznijmy od prelekcji. Ogólnie słyszałem, jak sporo osób narzekało na słaby ich poziom. Ja się z tym nie zgodzę, gdyż na wszystkie prelekcje na których byłem bardzo mi się podobały i były przygotowane bardzo dobrze – choć ja byłem w większości na prelekcjach około Wolsungowych. Drobnym mankamentem była moim zdaniem kiepskie dopasowanie godzin prelekcyjnych, przez co czasem wychodziło, że w miarę interesujące punkty programu były o godzinach bardzo porannych lub o tej samej porze, ale cóż pogodzić program to rzecz praktycznie niewykonalna. Ogólnie bloki tematyczne zaliczam na duży plus i po za wpadką, że jeden prelegent się nie zjawił na swoją prelekcje wszystko mi pasowało, ale to puszczamy w niepamięć. Reszta punktów takie jak np. games room, lapry, sesje. Okej coś tam było, ale z powodu braku miejsca była to bardziej groteska niż atrakcja i raczej jedynie dla prawdziwych zapaleńców. Ja podziękowałem nie skorzystałem. Za to sporą atrakcją był pokaz mody gotyckiej oraz urodzinowy tort. Świetne pomysły, wykonane raczej nie najlepiej, ale mimo wszystko warto było tam być. Dwa punkty o których warto wspomnieć.
Podsumowując i nie rozwodząc się zbytnio na Falkonie warto było być. Jeśli za rok organizatorzy zmienią lokum to na pewno przyjadę i wpisze Falkon na stałe do swojego kalendarza konwentowego. Oczywiście można ponarzekać, że nie było pryszniców, że sleep room był bardzo bardzo bardzo daleko, że była prowadzona „walka z wiatrakami” (czyt. alkoholem), ale na konwent nie jeździ się się po to żeby spać i się myć, a po to żeby się bawić i moim zdaniem Falkon spisał się w tym roku co najmniej dobrze.